poniedziałek, 26 października 2015

A po wyborach...

Józef Peszka, Portret rodziny Borchów
Właśnie się zastanawiałam, czy nie znaleźć sobie w końcu jakiejś przyzwoitej pracy, ale po wyniku wyborów powstał w mej głowie dużo lepszy, dalekosiężny plan.

Otóż trzeba iść w dzieci. Przy czym plan nie powiedzie się, jeśli poprzestaniemy na jakiejś czwórce czy piątce - to zdecydowanie za mało. Większa liczba potomków = wielokrotność 500 zł co miesiąc. Trzeba tym oczywiście jakoś dobrze gospodarować, ale wiadomo, że wydatki na życie w większej rodzinie w przeliczeniu na jednego członka są mniejsze.


Dalej - nie będziemy ich jakoś szczególnie kształcić, tyle, żeby dostały jakiś konkretny fach do ręki. Wyjątkiem będzie zapewnienie wysokiego poziomu znajomości języka angielskiego - na wypadek konieczności emigracji - ale to już moja skromna osoba załatwi bez udziału dodatkowych kursów i korepetytorów.

I teraz najważniejsze - wiadomo, że pracując czy nie - szansę na emeryturę pozwalającą na przeżycie mamy prawie taką samą. A posiadając kilkoro dzieci spokojnie możemy założyć, że jeśli każde rzuci rodzicom na starość ze 200 zeta, to da jakiś minimalny zasiłek pozwalający na głodową może egzystencję, ale zawsze to coś. Zauważcie przy tym, że nakładanie obowiązku dzielenia się ze zgrzybiałym rodzicielem swoją pensją dla jedynaka byłoby zbyt trudne do wykonania. A w większości siła!

Oczywiście pozostaje jeden problem - jak skłonić dziatki do tej pomocy za kilkadziesiąt lat?

W tym już nasza rola - dajcie spokój, no przecież jakiś wysiłek trzeba zrobić, żeby godnie się zestarzeć, zamiast przepychać się z innymi seniorami do śmietnika, w celu upolowania czegoś do zjedzenia.



Obraz Józef Peszka, Portret rodziny Borchów
Źródło Wikimedia Commons

4 komentarze:

  1. No niestety nie jesteś pierwsza z tego typu planem. Byli tacy co przed Tobą go uknuli, może przewidzieli pomysły PiSu?
    Dobre kilka lat temu u Drzyzgi widziałam 16 osobową familię, gdzie rodzice żyli sobie radośnie z naszych podatków. Zapytani o to jak na starość planują żyć, skąd brać kasę to oni bez mrugnięcia okiem opowiedzieli swój uknuty plan: No jak to? Dzieci będą na nas łożyć.

    W zasadzie if it works it ain't stupid...

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to wiedzieć, jak inwestować:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co prawda, mnie się nie marzy ilość dzieci większa niż 2. I niekoniecznie w najbliższym czasie. Jednak, może trzeba by zmienić priorytety i korzystać z okazji. Dwie ciąże mnogie, kilka pierwszych lat ciężkiej pracy i człowiek jest ustawiony ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorzej jak kasa na "pincet na dziecko" skończy się w październiku:) A człowiek zostanie z brzuchem:)

      Usuń