czwartek, 18 lutego 2016

Biurowe wojenki


Raz fakturzystka w firmie w Zielonej Górze
miała niezbyt fajne koleżanki w biurze.
Choć była całkiem miła,
reszta jej nie lubiła,
o wszystko w szklance wody robiła burzę.



W ogłoszeniach o pracę często możemy spotkać zdanie oferujemy pracę we wspaniałej atmosferze w młodym zespole.
Myślę, że może to być niejednokrotnie większe kłamstwo niż atrakcyjne wynagrodzenie oraz możliwość rozwoju osobistego.


Pracowałam w różnych ekipach - super zgranych i mniej.
Trochę się też oczywiście nasłuchałam cudzych powieści.
Bywają załogi, że strach się bać.


Zdarzyło się to wam?


Pewnie tak. Ja rozumiem, że robota to nie jest miejsce, żeby się przyjaźnić, rozmawiać tak od serca i zwierzać, jednak na pewno lepiej pracuje się w zgodnej, miłej atmosferze. Teraz każdy ma na ogół więcej obowiązków, niż jest w stanie zrobić, więc ciężko spodziewać się bezinteresownej pomocy. Jednak, myśląc logicznie, pomagając np. wdrożyć się nowej osobie pracujesz na to, że wasz dział szybciej będzie funkcjonował lepiej. A pomoc w naprawieniu błędu zrobionego przez koleżankę/kolegę może pozwoli uniknąć gorszych konsekwencji, albo jakiegoś bałaganu w przyszłości.

Tymczasem


w biurach panuje czasem znana z wojska fala. Jaka fajna robota, pogonimy nowej kota! Przyjdzie nowa, nikt jej tu nie chciał - na głęboką wodę ją. Wiadomo, że nawet jak ma się doświadczenie w danej branży czy zawodzie to w każdej firmie panują swoiste zwyczaje i ustalenia - po prostu musisz je znać, żeby dobrze działać. Wydawało by się, że w naturalny sposób powinno się w te arkana wprowadzić nowego pracownika. O, nie zawsze. A gdyby tak zrobić jej kocówę - wpuścić ją nieświadomą na minę zwaną dział księgowości? Niech dostanie nowa zjebkę, niech se nie myśli. I powiedzcie jej na miłość boską jak robić kawę, bo tej lury pić nie będziemy.



Przedszkole 


Zdarza się, że w pracy panuje nastrój iście przedszkolny. Nieraz słyszałam o zachowaniach godnych kilkulatków. Z tobą gadam, z tobą nie, tej to nie dawaj czekoladki, a ja się nie bawię, zbieram swoje faktury i idę na swoje biurko-podwórko!

Baby


Niestety, najgorsze wydają się być kobiety. Czyżby nie znały słów Madeleine Albright "w piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagały innym kobietom"? Jeszcze rozumiem, gdyby chodziło o rywalizację, walkę o lepsze stanowisko, podwyżkę. A tu siedzą Panie Stukające w Klawiaturę, które co najwyżej mogą dostać nowy segregator, albo własną przegródkę na dokumenty.
Widocznie tylko w ten sposób mogą podkreślić swą wyższość.

Spory o sprawy wielkiej wagi


Dodatkowo pracownicy upchani na małej powierzchni uwielbiają sprzeczać się o pierdoły.
Spory o to czy światło ma być zgaszone czy nie. Okno - dwa obozy - zwolenników zimnego chowu oraz tezy że przeciąg zabija. Znacie taką teorię, że jak kobiety długo ze sobą mieszkają, to synchronizuje im się okres? Mam wrażenie, że dotyczy to również pracy (która jest wszak naszym drugim domem). Wyobraźcie sobie wspólne PSM. O, to będzie naprawdę ciekawe. Konflikty o byle co. Przeszkadzają: zbyt głośne rozmowy telefoniczne, segregator koleżanki leżący zbyt blisko biurka histeryczki, kanapka z jajkiem zjedzona dwa metry dalej i zapach dezodorantu. I radio. Ja chce RMF! A ja Trójkę!
Zetkę, Zetkę, zaraz będzie konkurs, a teraz ona tańczy dla mnie!



Zdjęcia  Pixabay:ddouk
Pixabay: JamesDeMers
Pixabay

17 komentarzy:

  1. A najgorsze jest w tym wszystkim, że to kobieta kobiecie, potrafi najbardziej dowalić... Dlatego jakoś zawsze się lepiej dogadywałam z facetami jeżeli chodzi o współprace ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są bez konkurencyjne. :) Doskonale ilustrują to o co opisujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję! Chwilę się zastanawiałam, co tu dać...

      Usuń
  3. Tak niestety bywa. Ją miałam szczęście, bo w wydziale, w którym pracowalam bylysmy wobec siebie życzliwe i swobodne, a jednocześnie wykonywalysmy swoją pracę najlepiej jak się da. Ale już w innych wydziałach (pewien warszawski urząd) bywało bardzo ostro niestety. Atmosfera zależy też bardzo od osoby zarządzającej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Szefom często jest na rękę nieprzyjazna atmosfera.

      Usuń
  4. aj, biurowe wojenki... Jestem osobą, która stara się nie angażować w nie, nie podsycać, nie plotkować i nie daję sobie wmówić, że ktoś jest taki to a taki, zanim sama się nie przekonam. Lubię dobrą atmosferę w pracy i dlatego staram się o nią dbać, lubię ludziom robić drobne przysługi, drobne przyjemności (zrobię kawę, przyniosę czekoladkę) zawsze staram się być miła. Nie rozumiem tych utarczek, złośliwostek i docinków. Nie mieszczą mi się w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega na tym, że jedna osoba do budowy dobrej atmosfery to za mało...

      Usuń
  5. Pamiętam jak poszedłem do jednej pracy i od razu rzucono mnie na głęboką wodę. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że testowali moją determinację ponieważ kilka kandydatów przede mną szybko uciekło :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie w przyjaznej atmosferze pracuje się lepiej. Ma znaczenie pracodawca, ma znaczenie zespół. Dobrze jeśli firma dba o to by ludzie się dobrze w jej pieleszach czuli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza, że wielu pracowników dobrą atmosferę przedkłada nawet ponad zarobki.

      Usuń
  7. Dobrze mieć zgrany zespół, bo motywuje, przy czym nie obrzydza. Niestety, ilu ludzi, tyle zachowań, więc na zgraną paczkę trudno trafić, a wejść do takiej to już w ogóle wyższa szkoła jazdy :) Chociaż bywają wyjątki i to krzepi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam okazję pracować z fajną paczką i te czasy wspominam z sentymentem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznam, że takie opowieści słyszałam od innych. Ja, szczęśliwie, w każdym biurze miałam dobrą atmosferę. Być może miałam wyjątkowe szczęście:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęście, pewnie jakiś wkład własny - odpowiednia postawa. Myślę, że mogą być też obszary/branże/stanowiska bardziej "narażone" na niemiłe zachowania.

      Usuń
  10. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń