piątek, 22 lipca 2016

Babka Polka

Wesołe jest życie staruszki, 
gdy wnuka podrzuci jej syn.
Obiadek, zabawa, pieluszki
to taki społeczny jej czyn. 

(Z Kabaretu Starszych Pań)






Ach, babcia. Popilnuje w wakacje. Odbierze ze szkoły/przedszkola. Wieczorem zostanie, kiedy wy do kina wyskoczycie. A może w ogóle wychowa?


Różny jest stopień zaangażowania babć. Od sporadycznych kontaktów do bycia prawie matką zastępczą, co to i do lekarza pójdzie i na zajęcia dodatkowe zaprowadzi, gdy rodzice długo pracują. I wszystko jest fajnie pod warunkiem, że jest to wybór samych zainteresowanych. Wiele pań z chęcią zrezygnuje ze swojego życia, by pełnić tę jedyną w swoim rodzaju i ważną dla dziecka rolę. Gorzej, gdy wbrew sobie muszą ją odgrywać. No, ale przecież kobieta z zasady musi najpierw myśleć o innych, potem o sobie. Na co jej Uniwersytety Trzeciego Wieku (książeczki kartonowe niech czyta), osiedlowy klubik zwolenniczek Nordic Walking (widział kto z kijkami łazić, niech wózek pcha lepiej) czy realizacja pasji w młodości odłożonych na czas emerytury (niechaj pasją stanie się budowanie z klocków). Chustka na głowę i fotel bujany, nawet jak ma 50 lat.



Babcia Polka


Odkąd jestem matką zauważam pewnie trend - otóż w naszym kraju bycie babcią (dziadka to nie dotyczy) właściwie wiąże się z automatyczną deklaracją zajęcia się wnukami. Normalnie Babcia Polka. Pamiętam, ile razy słyszałam: twoja mama nie pracuje? to zajmie się dziećmi, a ty możesz wracać na etat. Zero refleksji, czy ta biedna babcia nie ma jakiś innych zajęć. Czy ma siłę zajmować się na stałe wnukami. Wreszcie - czy ma na to ochotę.
Scena na placu zabaw. Rozmawiają dwie babcie: No zajmuję się, ale wieczorem jestem taka zmęczona. Padam z nóg. Na nic już nie mam siły. Oczywiście, pewno robi to dla córki/syna. Pewnie oni pracują, żeby spłacić kredyt/lepiej żyć/jechać na wakacje/mieć co jeść. Co nie zmienia faktu, że na usta ciśnie mi się pytanie - czy można, nawet od najbliższej osoby wymagać, by wychowywała Twoje dziecko?



Powiedzieć Nie?


Pewno - może odmówić. Powiedzieć, że już nie da rady, nie te lata, zdrowie nie to. Rzadko która babcia to robi. Chce pomóc. I w porządku. Dopóki nie jest to ponad jej siły. Niektórzy chyba zapominają, że babcia ich wnuków jest o przynajmniej 20 lat starsza od nich (czasem o więcej). Kiedy ona miała małe dzieci oprócz pracy zawodowej zajmowała się prawdopodobnie popularnym w czasach PRL- u hobby polegającym na próbach kupienia czegoś do jedzenia trybem kolejkowym. Ewentualnie, jeśli jest ciut młodsza - wpadła w wir przemian gospodarczych i na rynku pracy, czyli przeżyła małą rewolucję w podejściu do życia zawodowego. Jednym słowem - raczej już się narobiła. I mogłaby - trochę - odpocząć. Tymczasem niektóre kobiety gładko przechodzą od bycia Matką Polką do bycia Babcią Polką. Ledwo odchowają dzieci już podrzuca im się wnuki.
Znam osoby, które uciekają się po pomoc babci nie tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne. Skoro babcia siedzi cały tydzień z dzieckiem, gdy rodzice są w pracy, to w sobotę na kilka godzin, by spokojnie mogli zrobić zakupy, a w niedzielę ta chwilka na pójście do kościoła i malutki spacerek bez dzieci chyba nie zaszkodzi? No i obiad ugotuje w międzyczasie…


Darmowa niania


Koleżanka rozważała, czy poradzą sobie z jedną pensją, gdy ona weźmie wychowawczy. Zapytałam, czy w razie czego rodzice mogą ją sporadycznie wspomóc finansowo. Oburzyła się, mówiąc, że przecież jest dorosła i nie będzie brać pieniędzy od rodziców. Jednak druga opcja była - ona wraca do pracy, jej mama zajmuje się dzieckiem. Zapytałam - a to się czymś różni? Przecież jeśli babcia robi za nianię, powiedzmy przez trzy lata, to "oszczędzamy" - zakładając miesięczne wynagrodzenie za opiekę 1 500 zł - jakieś ... 50 tyś. To jest konkretna pomoc. Wymierna. Dlatego nie rozumiem, dlaczego się ją deprecjonuje, albo uważa, za coś, co po prostu każda kobieta jest winna swoim dzieciom/wnukom.


A dziadek?


Co ciekawe, od dziadków nie wymaga się takiego zaangażowania. Chłop to chłop, wiadomo. Ja osobiście znałam dwu wspaniałych dziadków, którzy wnukami na cały etat opiekowali się świetnie. Argument, że mężczyzna nie poradzi sobie z tą skomplikowaną materią można spokojnie obalić. Jednak dziadek na emeryturze powinien zająć się swoim hobby lub staniem na ryneczku z kolegami godzinami, w końcu od wychowania dzieci są kobiety.

Obraz: Georgios Jakobides,  Grandma's Favorite, Źródło Wikimedia Commons


4 komentarze:

  1. My właśnie teraz, pierwszy raz odkąd dzieciaki są na świecie, urządziliśmy im półkolonie u dziadków za miastem ;) I w końcu nie musimy robić wszystkiego w biegu, dzieci mają frajdę, a dziadek z babcią troszkę się wnukami nacieszą. A na co dzień to nie... Babcia pracuje, dziadek rencista, trzeba sobie jakoś radzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewno, że dziadkowie od tego są, żeby czasem zając się wnukami. Z naciskiem na czasem :)

      Usuń
  2. Byłam zżyta z jedną babcią, która długo pracowała (jako nauczyciel j.polskiego), ale na emeryturze poświęciła się nam-wnukom,praktycznie nas wychowała, ale dlatego, że bardzo chciała być z nami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja babcia była dla mnie matką najdroższą, a dziadek nauczył mnie kaligrafować :)

    OdpowiedzUsuń