piątek, 12 maja 2017

Zapiski na marginesie 14




Katarzyna Żak Nie ma tego złego


Wiedziałam, że recenzjowanie książek na blogu to durny pomysł. Bo tak: od razu się znajdzie ktoś, kto w komentarzach poleci ci jakiś swój typ, tak jakbym bez tego nie miała co czytać. W ten właśnie sposób przy okazji omówienia “Rozdartej zasłony” dowiedziałam się o kryminale, który naprawdę musiałam dorwać. A to dlatego, że jego autorka pochodzi z mego małego miasta, a właśnie mieścina (o zupełnie innej nazwie, ale z wieloma "przypadkowymi" zbieżnościami) jest miejscem akcji. Jasne, wiadomo, literacka fikcja, ale przecież skądś się ten małomiasteczkowy klimat musiało zaczerpnąć, nie? Jakoś się typowe dla takiej społeczności stosunki międzyludzkie musiało poznać?



I powiem wam, że Katarzyna Żak odmalowuje to świetnie. Bohaterką jest dziewczyna, która wraca w rodzinne strony, kupuje mieszkanie i planuje ślub. Niestety narzeczony ma kochankę i odwołuje uroczystość, co skutkuje tym, że Zuza zostaje nie tylko bez ukochanego ale i bez pracy (była zatrudniona w jego agencji reklamowej), za to z dużym kredytem na mieszkanie. Wyobraźcie sobie ile radości jej sytuacja musi wnosić w nudne życie małomiasteczkowej kliki, gdzie oczywiście każdy o każdym wszystko wie.

Kryminalna zagwozdka akuratna - tak, żeby czytelnik nie domyślił się przed końcem, ale też nie całkiem abstrakcyjna i od czapy, jak to bywa. I, nie mogę za dużo napisać, ale na szczęście wątek obyczajowy nie kończy się banalnie, jak zrobiłoby to jakieś ¾ współczesnych pisarzy spod znaku “książki słodkiej jak czekolada i urzekającej jak zapach bzu wiosną “ , “opowieści pachnącej ciastem domowym i jaśminowa herbatą” czy "ekscytującej jak rozliczenie roczne PIT i podniecającej jak program publicystyczny telewizji rządowej".

Dodatkowy plus dostaje u mnie za wielokrotnie użyte, odmienione na kilka sposobów słowo sarkazm. Nie liczyłam, rzecz jasna, choć myślę, że wynik byłby zadowalający. A może w ogóle będę polecać tylko książki z odpowiednią ilością sarkazmu. A zresztą, i tak mało kto czyta, hłe hłe.

I na koniec minus - oczywiście. Bohaterka ciągle coś piecze, co mnie wkurzyło totalnie, bo staram się ograniczać słodycze. Jednak może to był wymóg wydawnictwa, bo książka ukazała się w serii z babeczką? Hm...

Za to po lekturze zaczęłam dosypywać cynamonu do kawy. Pycha. W końcu nie ma tego złego…

Zdjęcie Pixabay   

15 komentarzy:

  1. Recenzja krótka, ale ciekawa. Lubię takie teksty z przymrużeniem oka. A książka kompletnie mi nieznana, choć wątpię czy ją przeczytam, bo z czasem u mnie krucho. I z jego organizacją ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, to problem, faktycznie. A jak już się wykroi czas to tyle fajnych rzeczy do przeczytania :)

      Usuń
  2. Nie znam tej powieści. Brzmi interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z najbardziej oryginalnych recenzji jakie widziałam :D Zachęca! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. KAtarzyna Żak:) Jak sie nie mylę "Teoria spisków "to jej dzieło? Zachęciłaś do kolejnej książki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam tylko "Nie na tego..." , ale z pewnością na tym nie skończę

      Usuń
  5. Ciekawa recenzja, wyróżnia się na tle innych :) Ale jako że jestem na diecie, to ten tytuł jest mi nie wskazany :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe, recenzowanie niesie za sobą już takie ryzyko. Omawiana książka nie w moim stylu, chociaż zapowiada się ciekawie. Ponieważ jednak mam w planach stosik jakiś 200 pozycji, na razie się powstrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, te stosiki! Ledwo coś człowiek przeczyta, już ma kilka nowych :)

      Usuń
  7. Kryminały z wątkiem obyczajowym to coś, co naprawdę lubię. Małomiasteczkowy klimat też świetnie się sprawdza w tym gatunku. Więc jak będziesz szukała podobnych, to daj znać może podpowiem coś z mojej półki "przeczytane" ;)
    /Pozdrawiam,
    Szuflapółka

    OdpowiedzUsuń
  8. "“książki słodkiej jak czekolada i urzekającej jak zapach bzu wiosną “ , “opowieści pachnącej ciastem domowym i jaśminowa herbatą” czy "ekscytującej jak rozliczenie roczne PIT i podniecającej jak program publicystyczny telewizji rządowej""


    Towar w stu procentach zgodny z opisem ;)
    Mam na myśli tytuł bloga i zawartość wpisu :)

    OdpowiedzUsuń