środa, 14 czerwca 2017

Długi weekend



Jednak mamy jakiś problem. Polacy są coraz bogatsi, praktycznie każdy ma własne auto, co wiąże się ze zmianą sposobu spędzania wolnego czasu. Więcej ludzi wyjeżdża, by coś zobaczyć, zwiedzić, zdobyć. Jeśli dodać do tego kilka długich weekendów w roku (wynalazek ostatnich lat) - robi się problem. Zwłaszcza, gdy infrastruktura niewiele się różni od czasów PRL-u.
Efekt? Pół Polski jedzie do Zakopanego i nagle tą samą trasę zamiast w półtorej godziny robi się cztery. Potem trzeba znaleźć miejsce do zaparkowania (mission impossible), by na końcu w zbitym tłumie udać się podziwiać tatrzańskie doliny (oczywiście, jeśli kto niski nic się nie naogląda, chyba że weźmie ze sobą stołeczek lub składaną drabinkę, by coś zobaczyć ponad głowami tłumu).
Swoją drogą, ja zupełnie nie rozumiem po co oni to robią? Dla 95% najważniejsze jest zamieszczenie odpowiedniego zdjęcia w portalu społecznościowym. Naprawdę, nie słyszeli o photoshopie? A może trzeba by jakąś specjalną aplikację napisać - robię sobie zdjęcie w pokoju, a potem cyk, myk, dwa ruchy paluszkiem i jestem już na tle nadmorskiego krajobrazu? Szybko, bez nerwów, tanio - a efekt ten sam (a może nawet większa ilość lajków?!). I mieszkania nie okradną pod naszą nieobecność. Swoją drogą - nieźle by się złodzieje zdziwili - miała być nad ciepłym morzem, a ogląda Azja Express w tv...


I co z tym fantem?


I co tu zrobić? Zakazać się przecież nie da. Oczywiście, ktoś mógłby powiedzieć - budować parkingi i nowe drogi, może zachęcać podróżnych do korzystania z pociągów? Ale nie z nami te numery, nie po to Polak kupuje auto od Niemca, żeby się potem tłuc w ścisku w jakimś wagonie z ludźmi o odmiennych poglądach politycznych (jak wiadomo do własnego samochodu można zaprosić tylko tych, co myślą jak my). Z drugiej strony górale nie dadzą sobie w kaszę dmuchać, odgórnie nakazać, że tu ma iść droga - przez moje pole?!


Nie ma za co


A ja mam pewne rozwiązanie. Otóż, wzorem ferii szkolnych podzielonych na kilka okresów w zależności od województwa, trzeba wprowadzić taki system odnośnie długich weekendów. Są zazwyczaj trzy w ciągu roku (majowy, po Bożym Ciele) i sierpniowy. O tych przypadających w listopadzie nie wspominam, bo ludziom się już wtedy z domu nie chce ruszać. Zatem dzielimy Polskę na trzy strefy i każdej przypada jeden weekend. Przy tym, żeby było sprawiedliwie raz będzie to ten w maju, raz w sierpniu. Jeśli w którymś roku 15 sierpnia wypadnie pechowo w niedzielę, to się go po prostu przeniesie na inny dzień i już.
W ten sposób ruch powinien zmniejszyć się aż o 60% i wydaje mi się to wynikiem, o który warto walczyć. Oczywiście podział kraju nie może zostać przeprowadzony od cepa, byle jak, musi uwzględniać różnice w ciągotach do podróżowania poszczególnych regionów. Dodatkowo każdy, kto będzie chciał wyjechać w wyznaczonym dla siebie czasie, wcześniej będzie musiał podać kierunek, licząc się rzecz jasna z tym, że nie dostanie zgody na Zakopane, jeśli się za późno zgłosi i miejsca będą już zajęte. Że ograniczenie wolności? Że centralne sterowanie? Może, za to jaki efekt da się osiągnąć!


Póki co


Jednak dopóki nikt nie zrozumie genialności mego planu - ja zostaję w domu. Pisałam już, że nie lubię tłumu. Jeśli ktoś czyta ten post stojąc w korku - przyjmijcie ode mnie serdeczno-sarkastyczne: cha, cha, cha. Też bym wolała jeździć na eskapady w weekendy, a nie kombinując jak tu się wyrwać w środku tygodnia. Ale dziękuję za kolejkę do wejścia na szlak.


 

Zdjęcie Pixabay

6 komentarzy:

  1. Można też jeździć tam, gdzie inni nie jeżdżą :P Ostatnio faktycznie, weekend w Zakopanem czy nad morzem, to męczenie się w tłumach i kolejkach. Ja te weekendy wykorzystuje z moją narzeczoną na... spacery po mieście. Zamiast wyjeżdżać, to zostajemy w domu i gdzieś sobie chodzimy, zwiedzamy nasze miasto od innej strony. Pusto jest, więc robi się to naprawdę fajnie :D A co do twojego pomysłu z weekendami, to całkiem spoko, chociaż moim zdaniem, jeszcze lepiej byłoby zlikwidować większość tych ustawowo wolnych od pracy dni, a dodać więcej urlopu, który sami możemy wykorzystać w dowolnym momencie. I niech każdy sam decyduje, kiedy ma ochotę na weekend w górach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostać w mieście, by odpocząć od tłumów to słuszna koncepcja :) Tak naprawdę, to chyba problemem nie jest jakość dróg i ilość parkingów tylko umiłowanie rodaków do jazdy tam gdzie wszyscy i robienia tego co wszyscy. A całkiem obok głównej "atrakcji" może już być pusto :)

      Usuń
  2. Pamiętam czasy kiedy jeździłam pociągiem w góry na długi weekendy, były zapchane do granic możliwości ; ) ciekawe jak jest teraz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie wiem, ale teoretycznie do pociągu można przyczepić dodatkowy skład, prawda?:)

      Usuń
  3. Na szczęście moje wypady nie są zależne od weekendów czy też świąt :D

    OdpowiedzUsuń