piątek, 21 lipca 2017

Wakacje z Greyem cz 2.


Uwaga - kontynuacja - pierwsza część do przeczytania  tutaj



Kura domowa do Magda, 8.07


Ha, pewnie umierasz z ciekawości, jak się skończyło z tą wanną? Poszłam do niego i powiedziałam, że bardzo chętnie się wykąpię, ale sama (byłabyś dumna z mojej asertywności). No bo tak: kiedy ja ostatnio spokojnie poleżałam w wannie? Jak nawet mi się uda, to zaraz przyłażą, jakby tatusia nie miały. Gdzie moja książka?  ja chcę soczku! a mogę jogurt?. Przy czym zamykanie drzwi w ogóle nic nie daje, bo i tak wiszą na klamce i drą się przez nie. Zatem jak kąpiel relaksująca, to bez jakiegokolwiek towarzystwa, nawet tak przystojnego gościa jak Grey.



Powiem ci, dawno się tak nie odprężyłam. Wanna wielka, wyłożyć się można no i nie wpada ci do niej znienacka gumowa kaczuszka, klocek lego, figurka Transformersa czy stary plastikowy kubeczek służący nie wiadomo do czego. Wody dolewałam chyba ze trzy razy. Kieliszek wina, muzyczka z małego radyjka - raj na ziemi. Jak wyszłam Grey spał. No cóż.

Po śniadaniu poszliśmy razem na plażę. Po wczorajszej ulewie pogoda jeszcze się nie wyklarowała, więc nie było zbyt wielu ludzi, wiadomo - nie ma słońca, lepiej siedzieć w knajpie. Okazuje się, że plaża może wyglądać pięknie, kiedy nie zasłaniają jej niekoniecznie piękne ciała. Uwielbiam taką pogodę, mogłabym iść przed siebie kilometrami, nawet lepiej jak nie świeci słońce. Grey za to zaczął narzekać, że chciał się opalić, że taka brzydka pogoda i wszystko do duszy. Wyciągnął mnie na molo, gdzie jednak było trochę ludzi i tam humor mu się wyraźnie poprawił, kiedy kobiety młode i starsze zaczęły na niego zerkać. Ha, pewnie się zastanawiały, co taki przystojniak robi z tak przeciętną babką. Też tego nie wiem. Nasycony damską adoracją zabrał mnie do jakiejś koszmarnej knajpy, dobrze, że zamówił za mnie, bo bym chyba padła widząc ceny… Jedzenie faktycznie smaczne, zresztą, jak człowiek na ogół je zimne lub gorące, co chwilę wstaje dolać soczku, dokroić mięska, dołożyć makaronu oraz wytrzeć to, co już zdążyło zostać wylane, do tego słyszy nieustanną kłótnię, że on ma więcej/ładniej/lepiej, to ceni sobie sam fakt, że może zjeść we względnej ciszy (no, za wyjątkiem monologu pt: “jaki jestem zajebisty, czy ty to wiesz”) i spokoju.


Po obiedzie wróciliśmy do hotelu i Grey zaproponował, żebyśmy się zabawili w końcu, no, wiesz jak, i właśnie się zastanawiałam co powiedzieć, gdy zadzwonił mój telefon. Mąż oczywiście nie mógł znaleźć tysiąca rzeczy, które złośliwie pochowałam w dziwnych miejscach w domu. Potem dzieciaki zaczęły ze szczegółami opowiadać co robią (tak, masz rację, dobrze się bawią, choć Jaś zaczął ciut pociągać nosem, że tęskni). Gadaliśmy chyba z godzinę, aż w końcu Grey zaczął mi dawać znaki, żebym kończyła.


Zapomniałaś, że jesteśmy umówieni z moimi znajomymi zaraz
? - był chyba dość zdenerwowany - ubierz się może jakoś.

Ha, jakoś, to dobrze brzmi. Wieczorowe dresy mogą być? To te bez plam.
Na szczęście wzięłam jedną “małą czarną”, w której naprawdę cudem się mieszczę, bo to jeszcze sprzed ciąży.
Grey spojrzał na mnie z dezaprobatą, już miałam powiedzieć, że ja mogę nie iść, ale westchnął: To chodźmy.

Nawet wiem dlaczego mnie jednak wziął. Znajomi, sympatyczna para, mieli się chyba dowiedzieć z moich ust, jak jest wspaniały. Tak przynajmniej wyczułam i przyzwyczajona do ciągłych pochwał (śliczny ten misiu, jeszcze mu nóżki pokoloruj/ oczywiście kochanie, że ci dobrze w tych dżinsach, nie wcale brzuch nie wystaje znad pasa/mamusia jak upiecze kurczaka, to palce lizać, a o ziołach mamusia słyszała?) powiedziałam kilka pochlebnych słów. Kolacja minęła w miłej atmosferze, a w drodze powrotnej udobruchany Grey pozwolił mi zatrzymać się przy wciąż czynnym straganie z książkami, gdzie upolowałam nowy kryminał mojego ulubionego Skandynawa. Ledwo weszliśmy do naszego apartamentu ten się poszedł kąpać, więc ja z książką na balkon, co prawda było dosyć zimno, ale wzięłam sobie koc. Akurat byłam już po pierwszym morderstwie, kiedy zaczął mnie wołać z sypialni. Odkrzyknęłam, że za moment, jak skończę rozdział. No dobrze, przeczytałam trzy. Cztery może. Sama zresztą zobaczysz jak wciąga, pożyczę ci jak wrócę. Sprawdziłam, że Grey zasnął i poszłam czytać dalej. A kiedy ja sobie mogę pozwolić na takie czytelnicze szaleństwo? Zawsze albo trzeba wstać, bo szkoła rano, albo mnie budzą nie wiadomo o której w weekend.


Kura domowa do Magda, 9.07


Ciężko mi było wstać, ale jakoś się zwlokłam. Grey był w niezbyt dobrym humorze. Chyba czego innego spodziewał się po tym wyjeździe. Ale ja szczerze mówiąc, jestem całkiem zadowolona. Faktycznie odpoczęłam od prania, garów i lepiącej się nieustannie podłogi i tego: Mammooo, nuuuudzi mi się! Poczytałam. Wyspałam się. A seks? Komu by tam na tym zależało?

No nic, zobaczymy co się będzie dzisiaj działo.


Kura domowa do Magda, 13.07


No dobra, już odpisuję, jaka ty jesteś nerwowa! Nie musisz mi co godzinę wysyłać maila! 
Tego dnia po moim szaleństwie czytelniczym poszliśmy się na chwilę przejść, a potem Grey stanowczo zażądał, żebyśmy w końcu coś zrobili. Ledwo weszliśmy do pokoju rzucił mnie na łóżko i zaczął całować po nogach. Nie, żeby nie było przyjemnie, ale wiesz, spałam ze dwie godziny (swoją drogą, że ten listonosz okazał się mordercą, przedziwne!), więc przyznaję - ziewnęłam raz czy dwa. No dobra - cały czas ziewałam. Grey się zdenerwował i chyba uznał, że musi sięgnąć po jakieś silniejsze środki. Zniknął na chwilę w łazience zabrawszy wcześniej jedną ze swoich toreb. Dobrze, że nie usnęłam! Wyszedł, ubrany w strój policjanta, w ręku kajdanki, ale, szczerze mówiąc, wyglądały jak z zestawu policyjnego za 15.90 zł mojego Maciusia.   
Potem sobie przypomniałam, jak kiedyś mój stary przebrał się na jakiś bal karnawałowy za policjanta, pożyczył od kogoś strój i niestety w pewnym momencie trzasnęła mu koszula na plecach, bo ledwo się w nią wbił. I zaczęłam chichotać.
Grey się zdenerwował, ale zaczął jakby tańczyć, a ja, niestety, śmiać się, bo słowo daję, że wyglądał jak wuj Stefan po jednej flaszce na weselu mojego kuzyna Piotrka. 
To chyba ostatecznie wyprowadziło Greya z równowagi, bo zniknął w łazience. Nie wiem, ile tam siedział, bo zdrzemnęłam się troszkę. Jak się obudziłam jego rzeczy nie było, a na stoliku nocnym leżał liścik:
Nie chciałem cię budzić, wyjeżdżam. Pokój opłacony, baw się dobrze!
I powiem ci, że to były cudowne wakacje. Plaża, książka, sen. Grey to jednak naprawdę świetny facet!

A może wy byście lepiej wykorzystały taki wyjazd? Hm?

Zdjęcie Pixabay

2 komentarze:

  1. Plaża, książka, sen, duża wanna, dobre jedzenie, spokój... Trudno o lepszy urlop. Wykorzystałaś go znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń