piątek, 6 października 2017

Lepiej mieć psa niż dziecko





Ach, można całe tomy napisać o tym, dlaczego lepiej mieć psa niż dziecko. Nawet jeśli na zwierzaka nikt ci nie da 500 plus (a choćby i 200). Właściwie - dlaczego? A może to pomysł na kampanię wyborczą? Właścicieli psów miałoby się w kieszeni... Ale wracając do meritum. Po kolei, acz bez ambicji wyczerpania tematu i przytoczenia wszystkich argumentów:

* u sieściucha okres lania gdzie popadnie oraz niszczenia wszystkiego trwa krócej (szczeniak gryzie meble kilka tygodni, dziecko rozlewa soczek na nową, wypasioną kanapę nawet mając kilka lat)


* psiak z wdzięcznością zje co mu dasz do miski, nie mówiąc, że on ma lepsze, keczup jest źle rozsmarowany, z kromek trzeba odciąć skórki, zupa jest błe (w przedszkolu lepsza) i pływa w niej coś dziwnego,


* czternastoletni pies ostatkiem sił zwlecze się z kanapy, by cię powitać po przyjściu do domu, a nastolatek opuści swój pokój tylko po to, by cię poinformować, że masz iść do szkoły lub dać mu kasę na kolejną niezbędną rzecz (którą wszyscy inni już mają, tylko on, nieboraczek - nie)


* pies, owszem gubi sierść w określonych porach roku, dziecko rozrzuca wszędzie zabawki, klocki, ubrania, resztki jedzenia, swoje dzieła artystyczne, brudne skarpetki. Dodatkowo, nigdy nie spotkałam psa, który protestowałaby przeciwko usuwaniu z domu zrobionego przez niego bałaganu - czego nie można powiedzieć o dzieciach.

* pies nie miewa focha niewiadomoooco kilka razy dziennie, nie trzeba go przekupywać słodyczami lub zabawkami (w późniejszych okresach - gotówką), by zachowywał się w miarę przyzwoicie.

I na koniec koronny argument - spacerując z psiakiem nie natkniesz się na cała tą falę życzliwych uwag, jakie spotykają matki. Czy zdarzyło się wam żeby słyszeć na przykład takie:


- Dalej siusia kucając? Taki duży pies? Ach, mój Maksiu to sikał podnosząc nogę już jak miał 6 tygodni.

- Moja Klarcia nauczyła się aportować, jak miała dwa miesiące, a teraz mi gazety z kiosku przynosi.

- Daje pani jedzenie z puszki? A wiadomo to, co tam nawkładali? Świństwa jakieś. Ja mojemu Pimpusiowi codziennie gotuję świeżą cielęcinkę z warzywkami ekologicznymi.

- Niech pani tak nie głaska tego psa, bo się przyzwyczai i ciągle go trzeba będzie głaskać.

- Czemu ten pies nie ma czapeczki? Tak zimno, wiatr wieje, zapalenie ucha gotowe.

- Skandal, jak się ten pies zachowuje. Wychowanie bezstresowe, jak się raz i drugi w dupę nie przyłoży, to się nie nauczy!

- Zwykła gumowa piłka? Ja swojemu Oskarowi kupuję tylko atestowane, ekologiczne zabawki rozwojowe.

- Nie szczepię na wściekliznę! Kto tam wie, co oni do tych preparatów dają. A przecież on nikogo nie ugryzie, moja, moja moja a zresztą gdzie mógłby się zarazić? Niech mi dadzą karę, wiadomo jak w tym kraju narusza się wolność osobistą.

I dużo, dużo innych. A może się jednak mylę?

Obraz, Landseer Edwin Henry, A Distinguished Member of the Humane Society, Wikiart

6 komentarzy:

  1. Pies nie mówi: gdzie moje kieszonkowe?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham psy :) nasz piesio jest najlepszy na świecie (jak każdy inny dla swojego właściciela). Jest mądry, bardzo grzeczny, cierpliwy i kocha nas ponad wszystko ❤❤ oj, a jak ja go kocham 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym momencie nie mam psa, ale wszystkie w przeszłości były najukochańsze :) Nawet te niespecjalnie mądre :)

      Usuń
  3. Nie mam ani psa, ani dzieci, to się wypowiem :-) Mam natomiast dom na wsi do, którego z radością zapraszam znajomych. Dla bezdzietnego gościć rodziców z małymi dziećmi to było wyzwanie. Ale to wyzwanie było niczym w porównaniu goszczenia znajomych z psami. Potrafili pożreć się ze sobą na śmierć i życie, wyjechać nagle obrażeni lub absolutnie bagatelizować szkody, jakie ich pupilki czyniły w moim wiejskim domu i na moim podwórku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to bardzo ciekawe, co piszesz :) Oczywiście, właściciele psów miewają hopla na punkcie swoich pupilów i jak w ogóle mogłeś oskarżyć ich o jakąś szkodę !!!! Biedne, niewinne, misie :)

      Usuń