środa, 19 czerwca 2019

Nagroda na koniec roku szkolnego







Pewna matka uczniaków z San Diego
nie cierpiała końca roku szkolnego
bo zamiast jakiejś nagrody
tylko jej pod nogi kłody
życie rzucało, dołując ją na całego. 

I nadszedł ten dzień. Koniec. Dzieci dostają nagrody, nagrody za nagrody, świadectwa z paskiem,  czasem pewnie i paskiem przez tyłek (oh, wait, tak było może za moich czasów, teraz raczej szlaban na tablet), ale to i tak nic to wobec tej cudownej perspektywy dwu błogich miesięcy lenistwa.


A co dostają rodzice? Za wożenie na zajęcia, mozolne godziny spędzone nad pilnowaniem robienia zadań domowych, za szukanie późnym wieczorem rozmaitych abstrakcyjnych akcesoriów na następny dzień? Za ciągłe doszkalanie w matmie, ponowne czytanie Syzyfowych prac (doprawdy jakby spłacanie kredytu, wytrzymywanie z własnym szefem i oglądanie z żoną ostatniego sezonu M jak miłość nie było dostateczną szykaną) i przebijanie się przez Internet w poszukiwaniu odpowiedzi na setki dziwnych pytań?

I jeszcze ta perspektywa zajęcia małych wrednot przez tak długi okres, gdy wymiar urlopu wg. prawa pracy tak bardzo rozmija się z potrzebami... Nielicznym szczęśliwcom udaje się upchnąć dzieci dziadkom - najlepiej kilkaset kilometrów od domu, o ci przeżyją może drugą młodość lub ponowny miesiąc miodowy. Jakiejś części powiedzie się misja wysłania dzieci na kolonie na czas dłuższy, ale jak wiadomo wysłać nie sztuka, prawdziwym dokonaniem jest nie jechać po nie na drugi koniec Polski, gdy zaczną nam łkać w słuchawkę.
Natomiast większość rodziców nadal będzie uprawić swoja polkę galopkę, tym razem w wersji wakacyjnej. Niby lepiej, a jakby jednak gorzej.

I czy ktoś nam na koniec wakacji za to podziękuje? Przyjdzie jedna z drugą nauczycielka z orchideą, czy choćby z różą i wyrazi wdzięczność, że dzięki naszej ofiarnej działalności ma teraz co uczyć? Nie zrozumcie mnie źle, nie zazdroszczę nauczycielom tych wiechci i paczuszek, które dźwigają do domu ostatniego dnia szkoły, ale domagam się sprawiedliwości. Skoro im dziękujemy, czemu nikt nie podziękuje nam?

A ponieważ nie ma na to co liczyć - namawiam rodziców, by koniecznie sami siebie dzisiaj nagrodzili. Otwórzcie wino i upijcie się w intencji tego, że przetrwaliście kolejny rok. Uważajcie tylko, by w fazie popijackiego smutku nie rzucić się z okna, gdy dotrze do was, jak bardzo będziecie mieć przechlapane przez najbliższe dwa miesiące.

Obraz: CaravaggioBachus


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz