wtorek, 22 listopada 2016

Zapiski na marginesie 8


Pamiętam takie zdarzenie - koleżanka poszła ze swoją córka do psychologa z obawą, że ta ma jakieś zaburzenia. Proszę pani, to dziecko rozwija się normalnie, jest po prostu niewychowane - usłyszała.



Oczywiście, jeśli dziecko ma jakieś zaburzenia, a nikt nie jest w stanie tego zdiagnozować - nie jest dobrze, bo im wcześniej wdrożona zostanie terapia, tym większe są szanse na jak najlepsze jego funkcjonowanie - na ile to możliwe przy danym schorzeniu.

Natomiast za oceanem pojawił się inny problem - masowego diagnozowania w kierunku ADHD, autyzmu czy choroby dwubiegunowej dzieci, które po prostu mają w życiu trudniejszy okres i nie potrafią poradzić sobie z problemami. Najgorsze jest to, że za tym idzie stosowanie bardzo mocnych leków, które powodują oczywiście zmianę zachowania, ale mają też mnóstwo skutków ubocznych i często ich podawanie wcale nie jest konieczne. No tak, czasem łatwiej podać lek niż popracować nad relacjami w rodzinie...Tymczasem powodem takich zachowań może być zła dieta lub zbyt mała ilość snu.

O tym wszystkim ciekawie pisze doktor psychologii i psychoterapeuta Enrico Gnaulati w książce:
To normalne! Dlaczego zwyczajne zachowania naszych dzieci nazwano ADHD, autyzmem i innymi zaburzeniami.

Warto przeczytać zanim ta moda pojawi się u nas, a że tak się stanie jestem pewna - tak jak teraz nagle cała masa dzieci "cierpi" na dysleksję, dysgrafię i inne dys.

Zdjęcie Pixabay skeeze

O tym, czym są moje zapiski na marginesie tutaj




11 komentarzy:

  1. Gdy widzę te dzieci, które nie mają ani chwili wolnego czasu, bo biegają codziennie po lekcjach po tych wszystkich zajęciach dodatkowych, to nie dziwię się, że w końcu lądują u specjalisty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Potem się okazuje, że dziecko drażliwe, bo chronicznie niewyspane.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się wiekszość "chorób " pojawia się z braku czasu dla wlasnych dzieci i poprawy wzajemnych relacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak czasu dla dzieci to jedno, ale te dzieci też nie mają chwili oddechu, bo po lekcjach rodzice wożą je po zajęciach dodatkowych a w weekend znów gdzieś tam. Obserwuję różnych znajomych i czasem odnoszę wrażenie, że boją się posiedzieć trochę w domu a przecież każdy musi mieć od czasu do czasu chwilę wytchnienia.
      Córka znajomych, po 5 minutach marudzi, że się nudzi. Obserwowałam ją wielokrotnie gdy przychodziła do moich. Zabawy ją nudziły, siedziała i głośno okazywała niezadowolenie. W końcu moje dzieci przestały ją zapraszać.
      Gdzie rozwijanie wyobraźni? Kreatywność? Na to trzeba spokoju, nawet ciszy i czasu. I gdzie te zabiegane dzieci mają to znaleźć?
      Mną rodzice w ogóle się nie zajmowali. Takie czasy (prl), do tego brak wtedy świadomości pewnych spraw związanych z rozwojem dziecka i duże gospodarstwo, które pochłaniało czas. Miałam jednak mnóstwo czasu, przyrodę, domek na strychu, gdzie powstawały szyte własnoręcznie kreacje dla lalek, pierwsze opowiadania i mnóstwo dobrej zabawy.

      Usuń
    2. Kolejna sprawa, że przez brak "zabaw podwórkowych" dzieci się społecznie prawidłowo nie rozwijają. Ale co tam, najważniejsze, że zajęcia dodatkowe zaliczone.

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Właśnie, a były już przypadki śmierci przez leki podawane z tego powodu.

      Usuń
  5. Musi być jakaś równowaga. Znam dzieci, które mają problemu z powodu nadmiaru obowiązków. Ale znam i takie, które wolnego czasu mają aż nadto i też im palma odbija. Rozleniwione, nie chce im się chodzić do szkoły... Najważniejsze to zdrowy rozsądek rodziców i zrozumienie. Rozmowa z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - zdrowy rozsądek - ach, gdyby był dostępny w tabletkach! :)

      Usuń
    2. Noooo...kupiłabym i rozdawała na prawo i lewo :D

      Usuń