Pewien mocno dojrzały pan ze wsi Zabłocie
całe życie doskonalił swe bezrobocie,
bo to jest przecież wielka sztuka
jak się niby szuka, a nie szuka.
I po co niby orać życie w wielkim pocie?
Ja mam takie pytanie. Tyle jest książek o tym jak znaleźć pracę, zmienić zawód, rozwijać się, realizować zawodowe cele itp - wiecie, całe to kołczingowe gówno. A czy ktoś kiedyś widział pozycję o tym jak dobrze, szczęśliwie być spełnionym bezrobotnym? No właśnie.