Maryla Szymiczkowa, Rozdarta zasłona
Powołana do życia przez Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego (skrytych pod pseudonimem Maryla Szymiczkowa) Zofia Szczupaczyńska, żona profesora UJ, bezdzietna czterdziestolatka mieszkająca w Krakowie u schyłku XIX w. całkowicie skradła moje serce.
Stateczna pani domu, dbająca o wizerunek konserwatywnej matrony, udzielająca się w działalności filantropijnej, a jednocześnie mocno starająca się o ciągłe podwyższanie społecznego statusu, nagle odnajduje powołanie do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Zofia po prostu musi uruchomić swoje szare komórki, a przy okazji okazuje się, że jest skuteczniejsza od krakowskiej policji. Cóż… Oczywiście o jej działaniach wiedzą tylko nieliczni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, dla reszty, także dla męża, dalej pozostaje zwykłą panią domu.
W tym tomie zamordowana zostaje Karolcia - młodziutka pomoc w domu państwa Szczupaczyńskich. Sekcja (której wyniki profesorowa poznaje podsłuchując pod drzwiami rozmowę swego męża z lekarzem ją przeprowadzającym) wykazuje, że Karolcia została przed śmiercią zhańbiona. Profesorowa nie może pozostać bezczynna w takiej sytuacji. Trop prowadzi do tajemniczego młodego inżyniera, który proponował służącej ślub i wyjazd do USA. Wkrótce profesorowa przekonuje się, że jest to popularna metoda działania szajki handlarzy ludzkim towarem, którzy mamiąc młode, biedne dziewczęta obietnicą dobrej pracy za granicą, sprzedają je do burdeli w Ameryce Południowej czy na Bliskim Wschodzie.
Książka świetnie oddaje klimat Krakowa tego okresu, który był miejscem bardzo konserwatywnym. Jednak obok tego oficjalnego, pobożnego życia toczy się to podziemne, a panowie w ciągu dnia grający rolę poczciwych mieszczan, nocą korzystają z usług domów publicznych.
Świetny język, pięknie odmalowane detale mieszczańskiego życia. W tle korowód znanych postaci: młodego Boya - Żeleńskiego, Ignacego Daszyńskiego, Karola Estreichera.
Nie sposób nie docenić wątków społecznych poruszonych w książce. Galicja była w tym czasie krainą, gdzie bieda królowała wśród znacznej części ludzi, dając świetną pożywkę do rozwoju różnych patologii.
Profesorowa Szczupaczyńska z jednej strony jest kobietą spętaną ówczesnymi konwenansami, z drugiej - pokazuje, że nawet w tamtym czasie białogłowy potrzebowały czegoś więcej niż zarządzanie służbą i udział w uroczystościach. Czegoś, co pozwalało im uruchomić mózg, pokazać swoje umiejętności. I za to ją lubię.
Obraz: Stanisław Tondos, Kościół Św. Barbary, wikimedia commons
Biorę udział w wyzwaniu czytelniczym 2017 WyPożyczone.
Więcej o wyzwaniu tutaj
Uwielbiam kryminały :) Tego nie znam, więc zapisują go na liście książek do przeczytania. Bardzo ładnie napisana recenzja zaciekawia i sprawia, że ma się ochotę sięgnąć po ,,Rozdartą zasłonę,, :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Nie ma tam co prawda wartkiej akcji i trupa co dwie strony, ale czyta się znakomicie.
UsuńBardzo lubię kryminały, a Ty świetnie potrafisz pisać o książkach. Bardzo ciekawie się czyta Twoje recenzje i rzeczywiście zachęciłaś mnie do sięgnięcia "Rozdartą zasłonę".
OdpowiedzUsuńMiło usłyszeć coś miłego:) Dziękuję.
Usuńoj tak, przekonałaś mnie, a do Jacka Dehnela się przymierzam od dawna. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPotrafi dobrze pisać :)
Usuńniestety kryminały to nie mój konik, chociaż fajnie że umiejscowiony w Krakowie :D
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że ta książka nie jest takim typowym kryminałem, owszem jest intryga, ale tło też świetne.
UsuńMuszę Ci powiedzieć, że lubię tu przychodzić. Zawsze wynajdujesz jakieś ciekawe książki i większość z nich zdecydowanie trafia w mój gust. Tutaj nie dość, że jest intryga, to jeszcze fajne tło akcji! Raczej niespotykane w zwykłych powieściach kryminalnych. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się dorwać ten tytuł i będzie tak dobry, jak sobie to wyobrażam czytając Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńO, mam nadzieję, że się nie zawiedziesz!
UsuńNie sądzę, ale zostawię sobie, pozwolisz, drobny margines bezpieczeństwa :)
UsuńJestem niemal pewna, że miło spędzę czas z tą książką w ręku, zapowiada się bardzo ciekawa intryga, a i wyrazisty klimat też mnie przekonuje. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
O tak, klimat w książce bardzo ważny !
UsuńNie czytam kryminałów, ale wprowadzenie na Twoim blogu zachęca do przeczytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPolecam kryminał autorki z Myślenic. Katarzyna Żak "Nie ma tego złego". Nie tylko że względu na cięty język czy patriotyzm lokalny, ale też z powodu opisu małomiasteczkowa społeczności z "niewielkiej miejscowości na południe od Krakowa". Dla mnie bomba. Ot choćby kawiarenka na Rynku z marną kawą...
OdpowiedzUsuńNie słyszałam!!! Oczywiście, że przeczytam. A pamiętam jak jakiś już czas temu Barbara Gawryluk w Radiu Kraków mówiła o kryminałach dziejących się w małych miasteczkach, zwłaszcza małopolskich. A tu proszę, mamy i my :)
UsuńKraków jest miastem, które od zawsze mnie fascynuje! Dlatego z przyjemnością czytam książki z Krakowem w tle :) Sięgnę pewnie i po omawianą przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńCiekawe, warto się zainteresować tą pozycją.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Katarzyna.