piątek, 24 listopada 2017

Doradca zawodowy



Pewną bezrobotną z wioski spod Kudowy
ciągle ścigał jakiś doradca zawodowy
on wszak dużo lepiej wie

gdzie dobrze pracuje się
ach jakże cudownie jest wszak kopać rowy!



Mogłoby się wydawać, że doradcę zawodowego można spotkać w Urzędzie Niepracy, agencji haer czy innej wyspecjalizowanej instytucji. Otóż - nie. Każdego dnia natykamy się na tego specjalistę - w spożywczaku, na ławce przed blokiem czy korytarzu przedszkola.

piątek, 17 listopada 2017

Zapiski na marginesie 17


Zupełnie nie wiem, skąd bierze się we mnie Wielka Miłość do Czasów PRL-u. Uwielbiam wprost obrazki z tamtych czasów, choć przecież wiem, że nie były kolorowe. Nic więc dziwnego, że będąc wytrawną fanką kryminałów straciłam głowę dla serii Ryszarda Ćwirleja. Chociaż sama zagadka nie jest jakoś nieprzeciętnie wciągająca, to realia pracy "śledczych" autor przedstawia tak smakowicie, że nie mogę się oderwać.

piątek, 10 listopada 2017

Podróż życia



Pewna panienka z Miami
uwielbiała jeździć polskimi busami
bo każda podróż to przygoda
niech żyje wolność i swoboda
i cóż, że się do celu nie zdąży czasami?



Obliczyłam kiedyś, że spędziłam w busach jakieś 4 500 godzin, co daje ponad pół roku życia. I chociaż te jazdy nie przypominały podróży przez Azję w rozpadającym się busiku, z klatką pełną ptactwa hodowlanego obok - to jednak chciałabym wam trochę o tym napisać. Zwłaszcza, że gdybym mogła czytać w busach, to w tym czasie połknęłabym jakieś 900 średniej wielkości książek. Niestety, nie dam rady (mdli mnie i to nie z powodu treści i stylu książki), a i tak warunki nie zawsze się ku temu nadają. Tym większe jest moje poczucie absolutnej straty czasu, niechaj więc ten post stanie się małym zadośćuczynieniem, niech te pół roku życia nie pójdzie całkiem na marne.

piątek, 3 listopada 2017

Sygnaliści


Było sygnalistów wielu
lecz nie tak sprawnych, jak ci w pererlu.


Oczywiście powyższa teza wcale nie musi się sprawdzić. A może właśnie ta któraś z rzeczpospolitych z kolei w tej dziedzinie będzie lepsza?

Ponieważ sama dalej nie wiem, kim będę jak dorosnę (o ile to w ogóle się stanie) pozwoliłam sobie kandydować na to stanowisko. A oto fragment mojego podania do prokuratora:

"... w przedszkolu, w II oddziale (Jeżyki) zgłosiłam pani dyrektor nieprawidłową dystrybucję czekoladopodobnych wafelków wśród dzieci (Ela nie wiadomo czemu dostała od pani dwa). W podstawówce zameldowałam, że pani woźna upycha przydziałowe mydło w swojej torbie, zamiast w toalecie dla dziewczynek. W liceum udaremniłam pani od biologi wydruk pracy magisterskiej na drukarce w sali komputerowej. Dlatego proszę o wsadzenie mnie na stołek w najbardziej podejrzanej instytucji"
Sami rozumiecie, że tak wiernego pracownika każdy chciałby mieć. A może nie? No dobra, żarty na bok. O co właściwie chodzi z tym sygnalistą?