piątek, 24 listopada 2017

Doradca zawodowy



Pewną bezrobotną z wioski spod Kudowy
ciągle ścigał jakiś doradca zawodowy
on wszak dużo lepiej wie

gdzie dobrze pracuje się
ach jakże cudownie jest wszak kopać rowy!



Mogłoby się wydawać, że doradcę zawodowego można spotkać w Urzędzie Niepracy, agencji haer czy innej wyspecjalizowanej instytucji. Otóż - nie. Każdego dnia natykamy się na tego specjalistę - w spożywczaku, na ławce przed blokiem czy korytarzu przedszkola.

Ktoś mógłby zapytać: co trzeba zrobić by zostać doradcą zawodowym? Odpowiedź jest prosta - nic. Bowiem tym, co wyróżnia tych ludzi jest słaba znajomość tematu (za to najwidoczniej wielka - życia), niezorientowanie w twojej osobistej sytuacji życiowej oraz pasji, predyspozycjach i wyznawanych wartościach.


Od przedszkola do? 


Zaczyna się dość wcześnie. Pięciolatka na pytanie: kim chce zostać w przyszłości? odpowiada - aktorką, piosenkarką, a rodzice śmieją się z pobłażaniem zupełnie ignorując fakt, że przecież jakiś procent rzeczywiście pracuje w dorosłości w show biznesie. Równie wyśmiewane są dziewczynki pragnące w przyszłości kierować TIRem czy być policjantem.
Temat wraca jak bumerang na każdym etapie podejmowania decyzji o dalszej edukacji.
Podczas wyboru studiów czułam się jakoś dziwnie wśród tych wszystkich kandydatów na lekarzy, architektów i innych ludzi sukcesu (ambitną miałam klasę). Tak jakby np zamiłowanie do dłubania w cudzych zębach było mniej zboczone niż zamiłowanie do dłubania w wytworach ludzkiego mózgu. A w końcu czy możliwy byłby świat, w którym wszyscy wykonywaliby ten sam zawód? No właśnie.
A nawet jakby był możliwy - to na pewno bardzo nudny.



Stołeczek w banku


Pamiętam, że gdy kończyłam studia (jestem, jakby ktoś nie wiedział, głupim kaowcem) babcia mego męża z czułością rzekła do mnie:

Ach, gdybyś tak znalazła pracę w banku!


Tą, którą spotkało to niesamowite szczęście (blisko, pod dachem, na krześle, ma się do czynienia z pieniędzmi, no i ten szyk zadawany co dzień w białej poliestrowej bluzce i czarnej garsonce!) była kuzynka, a że ekonomistka z wykształcenia, a nie nieszczęsny pedagog, który z trudem nauczył się obsługi bankomatu, ale już zawiłości stóp procentowych to zbyt duży dla niego wysiłek - to nieistotne.


Milion propozycji


Jeśli jesteś na etapie jakiś zmian w życiu zawodowym, ba wystarczy, że choćby napomkniesz, iż aktualna praca nie do końca ci się podoba - zaraz znajdzie się jakiś doradca zawodowy, który dokładnie powie ci, co masz robić. Bo gdzieś tam, coś tam słyszał, że branża IT się rozwija (cóż z tego, że twoje umiejętności obsługi komputera od lat utrzymują się na poziomie 0 - umiesz tylko go włączyć i zamieścić posta na FB). Jesteś matką “siedzącą” w domu - a może rękodzieło? Nic to, że ostatnio prawie przyszyłaś sobie palec (zamiast guzika) do dziecięcej koszuli. W twojej firmie są zwolnienia - może branża remontowa, kafelki, panelki, co się chłopie martwisz, że jak trzeba przykręcić półkę w domu, to robisz to tydzień a i tak jest źle? Przedstawiciel handlowy - to jest fucha, przecież każdy głupi potrafi sprzedawać. (Ale chyba tylko głupi by chciał)
I nawet się nie próbuj tłumaczyć, że taka robota ci nie odpowiada - wyjdziesz na lenia szukającego pretekstu, by nic ze sobą nie zrobić. (Tak, jakby twoim celem nie mógł być Mistrz bezrobocia.)



Co za posada!


Ważne jest również to, że komuś z zewnątrz wydaje się, że dana praca to naprawdę zajebista fucha. I tak bibliotekarki całe dnie czytają książki, nauczyciele się generalnie obijają każąc dzieciom samym się uczyć, lekarze rezydenci śpią na dyżurach (lub - w zależności od temperamentu -  uprawiają seks w brudowniku), a pracownicy agencji reklamowych całe dnie sączą kawę i oglądają śmieszne filmiki w necie. (Nawet jeśli faktycznie czasem jest to prawda... :)

Aaa - tylko pamiętajcie - nigdy nie próbujcie takiemu Doradcy zasugerować coś na temat JEGO pracy. To bezczelne tak komuś włazić w życie butami!

zdjęcie: pixabay






8 komentarzy:

  1. Bardzo trafne określenie tych słynnych podwórkowych "doradców"! Też takich w życiu spotykałam, ale zawsze olewałam ich uwagi. teraz tak robię z "doradcami" odnośnie prowadzenia bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę. Nikt mi nie doradza na temat blogu. Czuję się ignorowana :)

      Usuń
  2. A freelancer/człowiek, który czasami pracuje na etacie zdalnie słyszy jakieś zdziwione "a to czemu Ty do biura normalnie pojechać nie możesz? Co Twój szef na to?" albo "To zrób obiad, jak w domu cały dzień siedzisz". To też tacy niespełnieni doradcy zawodowi ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wiadomo ludzie pracujący w domu to zwykłe nieroby, które coś tam markują byleby tylko wyłgać się od mycia okien, prasowania oraz załatwiania różnorakich spraw bliskiej i dalszej rodzinie :)

      Usuń
  3. Powiem szczerze, że moja koleżanka trafiła na super dordce, znalzła studia, w których czuje się jak ryba w wodzie. U mnie w szkole doradca zawodowy to nauczyciel wf i jakoś zbytnio nie przejmuje ta funcją

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie - po co tworzyć takie stanowiska, jeśli nie ma się na nie kompetentnej osoby?

      Usuń
  4. Jeżeli jest kompetentny doradca zawodowy, taki który najpierw słucha, a potem coś podpowie, to warto znać kogoś takiego. Ale my wszyscy mamy w głowach gen doradcy, niekoniecznie zawodowego i lubimy mówić co dla naszego bliźniego byłoby lepsze - w pracy, w związku sposobie ubierania czy sposobie żywienia...

    OdpowiedzUsuń