piątek, 1 grudnia 2017

Kieszonkowe


Pewna panienka skromna z Hradec Kralowe
potrzebowała dostać jakieś kieszonkowe
bo potrzeb różnych miała moc
nie będzie tyrać dzień i noc
gdy wystarczy udać bidulkę i gotowe!



Jako wieloletnia wojowniczka o prawo do korzystania w życiu z poczucia humoru, założycielka partii Pokpiwania i Sarkazmu chciałabym niniejszym poprosić o wsparcie mię w tej walce, a mianowicie ufundowanie mi stypendium.  Prośbę swoją motywuję tym, że jestem represjonowana na rynku pracy, co pójdę na jakąś rozmowę kwalifikacyjną to się okazuje, że przyszły pracodawca oczekuje ode mnie, że będę naprawdę pracować (skandal !). Dodatkowo nikt się nie potrafi na mnie poznać, nie docenia rozlicznych talentów, zadają jakieś dziwne pytania, a o tym nie było w poradniku "Jak znaleźć pracę".


Moje potrzeby są naprawdę skromne, wacików praktycznie nie używam, naprawdę tylko podstawowe wydatki.


Ciuszki, szmatki, fatałaszki


Ciuchów nienawidzę kupować, bo trzeba toto mierzyć,  a nie wszystkie lustra w przymierzalniach są łaskawe, oj nie. A ponieważ jednak coś muszę na siebie od czasu do czasu włożyć - potrzebuję usługi Osobistej Stylistki, Shopperki czy jak to tam nazwać, i w dodatku dokładnie w moim rozmiarze (żeby przymierzała za mnie) przy czym musi podpisać deklarację, że niezależnie od stanu zdrowia oraz cywilnego będzie dzielnie podążać za mną w kwestii dodawania sobie kilogramów. A to - rozumicie - kosztuje trochę więcej. No powiedzmy, że bez rozpusty - z tysiaczek miesięcznie.


Jakiś kremik


Kosmetyki praktycznie też odpadają, choć jednak po głębszym przemyśleniu sprawy stwierdzam, że jakbym trochę pomyślała o swojej gębie, to stałaby się ona bardziej wyjściowa niż jest to obecnie, więc może coś jednak, powiedzmy 500 dla równego rachunku?



Coś dla ducha


Jedyne, na co naprawdę muszę wydawać to książki, ale tak z 10-20 egzemplarzy miesięcznie mi w zupełności wystarczy, razy średnio cena 30 zet to raptem 600 zł max. Ale sami rozumiecie, dzięki temu wyostrza mi się sarkazm, nijak z tego zrezygnować.


Taksóweczka


Jeśli ktoś czyta mojego bloga to wie, że absolutnie nie mogę już jeździć komunikacją zbiorową (o tym dlaczego - tutaj) , a taksówki jakieś drogie takie, w głowach się poprzewracało, nic taki nie robi, tylko jedzie i gada, a liczy sobie! A że mieszkam pod miastem, to spokojnie z pół tysiaczka pójdzie (patrzcie, jaka jestem oszczędna!).


Coś na ząb


Muszę czasem coś małego skubnąć na mieście, ale przecież nie w barze mlecznym! Jakaś kawusia dla poprawy pracy szarych komórek. Ciasteczko na osłodzenie mego gorzkiego żywota. Następnych parę stówek....


Dalej


Jeśli sumę tę wrzucę w Ogólny Wzór Wynagrodzeń Takich Że Chce Mi Się Zwlec Dupę z Wyra stworzony przez znanego ekonomistę Mateusza K., który to wzór uwzględnia inne konieczne parametry życiowe - to wychodzi, że muszę mieć miesięcznie jak nic 7 000 kafli brutto, to zauważcie dużo mniej niż coponiektórzy - ja nie będę wymieniać nazwiska. Można powiedzieć - to właściwie kieszonkowe.

To jak? Zapełnicie moją skarbonkę? Nie na długo, mam nadzieję wkrótce dostać jakąś intratną posadkę rządową (patrz nazwa mojej partii) w branży, na której się absolutnie nie znam.



zdjęcie - pixabay

5 komentarzy:

  1. Jesteśmy z Tobą, my Polacy, jesteśmy z Tobą...!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie złota kobita, sam się dorzucę do ściepy, ino konto podajcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, padłam :) ja bym jeszcze dorzuciła do tego kilka książek bo za mało :D

    OdpowiedzUsuń