środa, 22 lutego 2017

Zapiski na marginesie 11





Marie Benedict, Pani Einstein

Einstein jednak była kobietą! Pewnie dlatego dokonywała takich, a nie innych wyborów.




Książka opowiada o pierwszej żonie Einsteina, także fizyczce - czyli Milevie Marić.
Autorka, opierając się na dostępnych źródłach, opowiada historię jej życia. W kwestiach, które nie zostały udowodnione pozwala sobie na konstruowanie wątków zgodnie ze swoją intuicją. Chociaż udział Milevii w odkryciach męża nie jest pewny pozostaje prawdopodobny i na tym Marie Benedict oparła swoją spójną, a przy tym fascynującą historię.

Mileva przebyła długą i ciężką drogę by zdobyć upragnione wykształcenie. Kobieta, w dodatku kaleka (wada biodra powstała przy porodzie), z Serbii w nowoczesnym Zurychu - to nie było łatwe. Mogła dużo osiągnąć w świecie nauki, jednak po zajściu w ciążę nie udało jej się obronić dyplomu i kontynuować kariery.

Opowieść jest naprawdę wciągająca i abstrahując od tego, czy tak mogło być naprawdę, zrodziła w mej głowie dwie refleksje:

Kobiety zawsze stawały przed wyborem rodzina/dzieci i kariera, tyle, że kiedyś było to praktycznie niemożliwe do połączenia. Ale jak często nadal to one rezygnują ze swoich ambicji i zostają, jak mawia moja przyjaciółka, sponsorkami kariery męża?

Kradzież intelektualna jest zapewne jedną z najczęściej popełnianych, a zarazem najrzadziej wychodzących na światło dzienne form przywłaszczenia. Docent pożyczy wnioski swego asystenta, szef przekaże zarządowi pomysł podwładnego jako swój, student odwali większą część pracy za całą grupę, a zaliczenie dostaną wszyscy. Tolerowane, bo są elementem ogólnie akceptowanej gry, bo jeśli chce się do czegoś dojść czasem nie warto kłócić się o swoje.

Zdjęcie pixabay

O tym, czym są moje zapiski na marginesie tutaj

18 komentarzy:

  1. No ba! Kopernik też była kobietą! ;) Jestem pełna podziwu dla kobiet, które tak walczyły o swoją autonomię w czasach, kiedy ich jedynym przeznaczeniem było podtrzymywanie ogniska domowego. Ciekawe ile osiągnęłaby w teraźniejszości, gdzie wszystko jest dużo łatwiej dostępne i osiągalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ciekawe pytanie. Pewnie wiele kobiet z potencjałem odeszło w zapomnienie, bo nie było jak się wykazać... Z drugiej strony badania pokazują, że kobiety w Polsce nadal często biorą większość obowiązków domowych na siebie, coś mi się, że do pełnego równouprawnienia nam ciut jeszcze brakuje.

      Usuń
  2. To prawda, kobiety znacznie częściej stają przed wyborem: kariera czy dziecko. W końcu takie jest spojrzenie na kwestię rodziny, od dawien dawna, że to matki zostają w domu i wychowują potomstwo. Nie, żebym podążała jakimiś stereotypami, ale po części to rozumiem. Kobiety raczej rzadko są gotowe oddać malutkie dziecko pod opiekę kogoś innego, niż one same. To wynika z ich natury. Przynajmniej tak mi się wydaje. Może teraz zdarza się to częściej, bo chęć zrobienia kariery i pogoń za pieniądzem jest wrzodem na dupie tego świata. Ludzie pędzą niewiadomo dokąd, szukając szczęścia w materialnych dobrach. Ja 100 razy bardziej wolałabym patrzeć, jak rośnie mój maluch, jak się rozwija, niż prosić męża, żeby zamienił się ze mną rolami, bo to ja chcę zarabiać kasę. O nie, nie. Chyba, że on wolałby takie rozwiązanie, wtedy mogłabym pójść na jakiś kompromis. Oczywiście, że lubię pracować, ale praca nigdy nie była dla mnie ważniejsza od rodziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzód na dupie tego świata - pięknie powiedziane... Masz rację, macierzyństwo jest warte wyłączenia się na moment choć z tego wyścigu. No i niestety, życie to sztuka dokonywania wyborów. Świetnie, jeśli można do swojego świata wrócić, w końcu dzieci szybko rosną i potrzebują mam coraz mniej :)

      Usuń
  3. Jakże często na przestrzeni poprzednich wieków kobiety, zdolne i ambitne, pozostawały w cieniu mężczyzn, a przecież niejednokrotnie okazuje się, że to właśnie one były motorem różnych wynalazków, przełomowych idei, wielkiego wkładu w naukę. Zmuszone do publikowania swojego dorobku pod męskim pseudonimem lub nazwiskiem męża, uparcie trwały w swoich dążeniach do samorealizacji. Odmawiano im wyższej edukacji, stanowisk na uczelni czy promowania ich prac, ale wciąż nie brakowało im determinacji i siły. trzeba przyznać, że dzięki im postawom, współczesne kobiety mają już łatwiejszą sytuację. Choć wciąż niektórych zastanawia, dlaczego wybierają karierę naukową i biznesową, zamiast skupić się całkowicie na rodzinie.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, możemy być wdzięczne za to, co One dla nas zrobiły. Pytanie tylko, ile odpuściło, dając sobie wmówić, że miejsce kobiety jest gdzie indziej?

      Usuń
  4. Ta grafika na początku boleśnie mi przypomina, że muszę się uczyć matmy a nie blogi czytać XD

    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to przykre, ale trzeba pomyśleć o tym momencie, kiedy żadna matematyka nie będzie ci już grozić :)

      Usuń
  5. Zgadzam się z obiema refleksjami. Podoba mi się stwierdzenie: sponsorka kariery męża. Coś w tym jest, że jedne pasje bywają ważniejsze, niż drugie. Co do kradzieży intelektualnej, pod w tym względem cieszę się, że studia już za mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, co z tą kradzieżą intelektualną jest, skąd ta powszechność? Jakoś akceptujemy, że nie można wziąć czekolady w markecie i upchnąć pod kurtkę, a podebrać komuś pomysł - nie grzech?

      Usuń
  6. Kobiety wciąż muszą decydować i niestety często niezauważany jest ich trud i poświęcenie.
    Książkę niedawno dodałam do mojego zestawu obowiązkowych lektur, potwierdziłaś te moje przeczucia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sympatyczny wpis :) Lubię takie luźne myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - dlatego cykl nazwałam zapiski na marginesie, bo nie chodzi mi o pisanie typowych recenzji...

      Usuń
  8. Nie wiedziałam, że zona tak znanej osoby nie miała łatwo w życiu. Musze sięgnąć po książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei jestem pod ogromnym wrażeniem historii życia Sklodowskiej, jej niebywałej pamięci, wytrwałosci na przekór wszystkiemu, przenikliwosci. Szokuje mnie hipokryzja ówczesnej śmietanki intelektualnej Paryża, ale też komitetu Noblowskiego, którzy uparcie tytulowali ja "madame" Skłodowska, choć miała tytuł "profesor" jak jej mąż. I oczywiście przeważała ich intelektem w stopniu, którego w swoim ograniczeniu nawet nie umieli ogarnąć... a najpiękniejsze chyba zdanie to stwierdzenie: "Odkryciem Marii była promieniotwórczość, odkryciem Piotra... Maria." Drugi człon tytułu biografii mówi o obsesji. I to też było dla mnie bardzo ciekawe, te długie i nawracające stany głębokiej depresji mające źródło w oziębłości matki (chorującej skądinąd na gruźlicę i odsuwajacej od siebie dzieci z miłości właśnie, żeby ich nie zarazić).

      Usuń
    2. Tak, też chyba sięgnę, bo to naprawdę fascynująca postać. Rozumiem, że polecasz tą:
      "Geniusz i obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie" Barbary Goldsmith ?

      Usuń