czwartek, 1 lutego 2018

Himalaistka


Nie mogłabym być himalaistką. I to nie tylko dlatego, że nigdy nie byłam specjalnie sprawna fizycznie czy, że góry kocham na tyle, by czasem przejść się po Tatrach, a nie skrobać miesiącami skały gdzieś w Azji. Nawet nie dlatego, że jestem zmarzluchem i umieram już przy minus 10-ciu. Ja po prostu nie zniosłabym tego wystawienia na widok publiczny i oceniania mego postępowania przez cały naród.




Po co?


Bo tak - po co oni tam w ogóle idą? I się narażają. I trza ich ratować z NASZYCH podatków - oburza się bezrobotny od 15 lat Stefan K.
A inni nie muszą się tłumaczyć. Na przykład Wiesław W, namiętny konsument napojów wysokoprocentowych oraz palacz tytoniu, którego nie odstraszają te oszczercze napisy na paczkach o rakach i impotencji - nie musi się tłumaczyć z tego, że niszczy swoje zdrowie. Zdzisław J., który świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że ograniczenia prędkości to są dla marnych kierowców, a nie takich Asów jak on - więc namiętnie je łamie - też nie musi się kajać, że ryzykuje, zresztą nie tylko swoje życie, ale i tego pechowca, co stanie mu na drodze. Nawet Kamil W., dyrektor w korporacji, dla którego zawsze jest za mało, za słabo i byle jak - nie musi się kajać, że swoim pracoholizmem, odreagowywaniem wieczorem przy winie i tłustych potrawach - pracuje na zawał już za 5 lat.


A rodzina?


Oczywiście, pod ocenę trafia też zachowanie bliskich alpinistów. Czemu te żony (mężowie) w ogóle ich z domu wypuszczają? Zamknąć na klucz, nie karmić zbyt intensywnie, to opadną z sił.
W razie tragedii - czy zachowują się godnie (to znaczy - tak jak to sobie wyobrażamy) i dlaczego nie ? Czy mają dostateczne zabezpieczenie finansowe, by wychować samotnie dzieci (to, że 95% narodu go nie ma, a przecież życie każdego to choroba śmiertelna i umiera się nie tylko na ośmiu tysiącach, ale też na ulicy, pod kołdrą i dlatego, że nie uznaje się badań profilaktycznych - nie szkodzi).


Akcja ratunkowa


Jeśli dojdzie do nieszczęścia - analizowane jest zachowanie ratowników (w końcu też himalaistów). Mogą pojawiać się hipotezy, że ogólnie to im się nie chciało, bo przecież sami są w trakcie przygotowania do innego wejścia, a wiadomo jakie mają ambicje (mówi Mirosław G, który nie ruszy się ze swojego fotela podczas ulubionego serialu, nawet gdy jego sąsiad katuje żonę. Co najwyżej pogłośni pilotem. Chwała Panu z ten wynalazek!). Albo czemu nie podeszli jeszcze te głupie 1000 metrów, przecież to chyba nie trudniejsza trasa niż ta z Morskiego Oka? (no może ciut chłodniej przyznaje uczciwie Zenobia G, która w górach owszem, nie była, ale oglądała kiedyś taki film, nie pamięta tytułu).
Czy ktoś widział kiedyś publiczną dyskusję na temat zachowania strażaków przy gaszeniu pożarów (ufamy, że jednak wiedzą co robią), czy analizę na forum użytych lekarstw i sprzętu medycznego przez lekarza pogotowia?

Polski himalaizm stoi na wysokim poziomie. To nasz sport narodowy. Uprawiany wprost masowo.


Wiecie, że Polski Związek Alpinizmu ma jakieś 5 tyś. członków tzw. Aktyw, oraz nieco ponad 37 milionów w Sekcji Komentatorów?

zdjęcie pixabay

2 komentarze:

  1. Historia polskich osiągnięć w najwyższych górach świata fascynowała mnie od zawsze. Pamiętam jak w liceum zaczytywałam się w serii z niebieskim trójkątem... (Swoją drogą, ciekawe komu pożyczyłam moje Kukuczke, Rutkiewicz, i innych... Eh, ci nieoddaje ;(
    I wraca do mnie falami ten podziw i dumą z bycia Polakiem.
    Nigdy nie spedziłam CAŁEGO weekendu z komórką w ręce. Do teraz. I to już od piątku, gdy przypadkiem usłyszałam koło południa o NP. Co ciekawe, w sobotę wybraliśmy się z dzieciakami do zoo. Oni zanurzeni w świecie zwierząt, a my z nosami w komórkach. Jak nie my, normalnie!
    Podobnie przeżywałam Broad Peak w 2013. Ale nie aż tak emocjonalnie... Jestem dumna z chłopaków. Dla mnie to porównywalne z... na przykład zdobyciem Marsa. Wyczyn absolutnie niesamowity. Nocą. W nieludzkich warunkach.
    Śledzimy z mężem PHZ od początku. Wiedzieliśmy że są silni, ale nie marzyłam że aż tak. Głęboko wierzę, że staną na szczycie K2. Jak nie oni, to kto?
    A co do hejty, ja nie wiem jak to możliwe żeby tak znać się na wszystkim i to w minucie... Mnie się to po prostu nie mieści w głowie. I wciąż nie wiem czy ludzie tacy byli zawsze, złośliwi, ograniczeni i sfrustrowani, a Internet to ujawnił tylko czy jednak odwrotnie: sieć i anonimowość wyzwalaja takie pokłady Zła, zazdrości, przekonania o wyższości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To twoje pytanie - czy ludzie zawsze tacy byli - ha! sama się zastanawiam. Może Internet znacznie ułatwia? Dawniej tylko przed panią w maglu można było odegrać eksperta :)

      Usuń