Pewna panienka z miejscowości Kwaczała
swą pełną po brzegi apteczkę uwielbiała.
Tabletki, maści i syropki,
drażetki, spraje oraz czopki.
Chociaż tak naprawdę na nic nie chorowała.
Uwaga! Tekst zawiera lokowanie produktu!
Popołudniu
Chyba przesadziłam z tym pieczonym kurczaczkiem. Coś mnie zaczęło świdrować w brzuchu, więc wzięłam Hepatil na wątrobę i na wszelki wypadek Stoperan. Jak zwykle wieczorem na alergię Loratydynę. Niestety, muszę ją zażywać, bo mam alergię na własne dzieci, a w tym wypadku usunięcie alergenu z mojego otoczenia nie wchodzi w grę.
Wieczorem
Potem, tuż przed snem Restonum na zespół niespokojnych nóg, Braveran - przez pomyłkę z szafki na leki męża, ale nic mi (się) nie stało, Forsen forte na dobre spanie. Zanim zasnęłam uznałam, że Stoperan był niepotrzebny i pewnie będę miała rano problemy z numerem 2, więc na wszelki wypadek łyknęłam Pikopil na zaparcia. Potem jeszcze się zerwałam, bo przypomniałam sobie o miejscach tradycyjnie zakrytych przez majciory i użyłam Posterisan na hemoroidy i Iladian na miejsca intymne.
Rano zażyłam Apetizer, bo mam wrażenie, że ostatnio osłabł mi apetyt. Niestety, to był błąd, bo potem się zważyłam i zobaczyłam, że za moment mi braknie miejsca na wyświetlaczu wagi, dlatego postanowiłam natychmiast przejść na dietę, wspomagając się chromem w tabletkach. Potem pomyślałam, że to jednak nadmiar wody więc łyknęłam Hydrominum.
Podczas sprawdzania apteczki stwierdziłam, że nie mam już 4Akne (biorę na brzydką cerę), co mnie bardzo zdenerwowało, bo przecież wiedziałam wczoraj, że się kończy i miałam dokupić! Ech, ta moja pamięć, pomyślałam, łykając Bilomag Plus.
Pod prysznicem uznałam, że naprawdę mam cellulitis, więc szybko Get Slim Cellulite. Po czesaniu, kiedy zobaczyłam szczotkę - Biotyna Forte. Artresan, bo mnie coś łupie w stawie. Posiedziałam chwilę przy kompie i już musiałam zakropić oczy Starazolin HydroBalance. Potem standardowo, jak co dzień Rutinacea, bo wirusy nie śpią. Witaminki - wiadomo - w diecie się nigdy ich wystarczająco nie dostarczy. Magnez, bo coś ostatnio jestem nerwowa. Nie pomogło, więc musiałam doładować Positivum.
Przed wyjściem łyknęłam Perspiblock, bo strasznie się pocę, Halitomin, na świeży oddech i Acatar bo mam wszystko w nosie i Espumisan na wszelki wypadek. I pobiegłam do apteki uzupełnić zapasy. Do Raju, w którym znajdę antidotum na każda bolączkę dnia powszedniego.
Następnego dnia
Rano zażyłam Apetizer, bo mam wrażenie, że ostatnio osłabł mi apetyt. Niestety, to był błąd, bo potem się zważyłam i zobaczyłam, że za moment mi braknie miejsca na wyświetlaczu wagi, dlatego postanowiłam natychmiast przejść na dietę, wspomagając się chromem w tabletkach. Potem pomyślałam, że to jednak nadmiar wody więc łyknęłam Hydrominum.
Podczas sprawdzania apteczki stwierdziłam, że nie mam już 4Akne (biorę na brzydką cerę), co mnie bardzo zdenerwowało, bo przecież wiedziałam wczoraj, że się kończy i miałam dokupić! Ech, ta moja pamięć, pomyślałam, łykając Bilomag Plus.
Pod prysznicem uznałam, że naprawdę mam cellulitis, więc szybko Get Slim Cellulite. Po czesaniu, kiedy zobaczyłam szczotkę - Biotyna Forte. Artresan, bo mnie coś łupie w stawie. Posiedziałam chwilę przy kompie i już musiałam zakropić oczy Starazolin HydroBalance. Potem standardowo, jak co dzień Rutinacea, bo wirusy nie śpią. Witaminki - wiadomo - w diecie się nigdy ich wystarczająco nie dostarczy. Magnez, bo coś ostatnio jestem nerwowa. Nie pomogło, więc musiałam doładować Positivum.
Przed wyjściem łyknęłam Perspiblock, bo strasznie się pocę, Halitomin, na świeży oddech i Acatar bo mam wszystko w nosie i Espumisan na wszelki wypadek. I pobiegłam do apteki uzupełnić zapasy. Do Raju, w którym znajdę antidotum na każda bolączkę dnia powszedniego.
Mam dziwne wrażenie, że jedyny niedostępny w Polsce suplement diety to specyfik na hipochondrię i lekomanię.
Obraz, Gerard Dou , Kobieta chora na puchlinę wodną
Gdy ogarnia mnie lenistwo totalne, zamiast iść na basen, biorę GŁÓD FORTE, ewentualnie ZRÓBKUPEX. To znacznie łatwiejsze niż godzinka ćwiczeń aquaaerobicu... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZRÓBKUPEX :) Na twoim miejscu czym prędzej zastrzegłabym tą nazwę, a potem zgarnęła niezłą sumkę od producenta kolejnego niezbędnego do życia leku. A propos nazw, nie wiem dlaczego, ale jak słyszę Grypovita to myślę, że ten specyfik przyjmuje grypę z otwartymi ramionami zamiast ją przegnać ;)
UsuńHahaha... Dobre! I jednocześnie przerażające
OdpowiedzUsuńNiestety....Polaków portret własny.
UsuńA ja mam wrażenie, że Polska to jedyny kraj, w którym tak łatwo można nabyć leki. Już nie wspominam nawet o aptekach na każdym rogu, ale nawet w sklepie spożywczym, czy na stacji benzynowej. Kiedy jestem w Niemczech i zaczyna mnie boleć głowa, to jedyne miejsce, gdzie mogę kupić środek przeciwbólowy, to apteka.
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że jesteśmy super rynkiem zbytu. W sumie każdy jest chory, niektórzy tylko jeszcze niezdiagnozowani ;)
UsuńTrafione w punkt. Niestety, leków i suplementów coraz więcej. Chcemy mieć wszystko już, niezależnie od sytuacji materialnej, zawodowej czy wieku. Ale nie wszyscy. NA SZCZĘŚCIE.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ja się zastanawiam, czy to po prostu nieumiejętność zaakceptowania, że nie będziemy idealni? Zabezpieczamy się, by nie zapachnieć "naturalnie", by nie czuć się niekomfortowo. I trochę też to pokazuje lenistwo, bo większość suplementów zastępuje zdrowy tryb życia po prostu. Tyle, że tu dłużej trzeba poczekać na efekty.
Usuń