sobota, 2 stycznia 2016

Bal nad bale


Jan Steen, Beware of Luxury
Dojrzałej mężatce z Leśnej Podkowy 
nie chciało się iść na bal sylwestrowy.
Miast sukni Dolce Gabbana
i wśród elity szampana,
wolała ziółka, chleb i strój domowy.


Są dni, kiedy cieszę się, że już jestem stara. Na przykład w sylwestra, oraz potem w karnawale. Bo skoro jestem stara, a do tego dzieciata, to ja już nigdzie nie muszę chodzić na wspaniałą zabawę. Mogę sobie spokojnie posiedzieć do dwunastej, dać buziaka mężusiowi i iść spać. Wstać rano bez kaca i obciążonego żołądka, i wejść w nowy rok z dobrym samopoczuciem. I bez tej irytującej myśli czy ja aby na pewno bawiłam się wystarczająco szampańsko?

Oczywiście 


to nie stało się ot tak. Pamiętam jeszcze tę gorączkę przed - gdzie iść, kto będzie, a z kim, a co ubrać, a włosy jak? Potem - ech, jakoś nie do końca fajnie było. To znaczy niby fajnie, ale powinno być super! Bo wydaje nam się, że to jest tak wyjątkowa noc, że normalnie fajerwerki to nam w duszy powinny wybuchać. A w żyłach płynąć bąbelki z szampana. Prosto z Szampanii.

I pamiętam, kiedy po raz pierwszy okazało się, że nie bardzo mamy gdzie iść i chyba spędzimy ten wieczór w domu. Szok, największe nieszczęście świata, jakby mi kto rękę odciął i ranę posolił. I co tam jeszcze.


A potem kupiliśmy sobie psa. 


Szybko się okazało, że nasza sunia boi się nieziemsko fajerwerków, więc od tej pory nasze sylwestry mijały pod znakiem środków uspakajających, szukania w miarę spokojnego miejsca (zdarzało się, że była to duża szafa), o wyjściu gdzieś i zostawieniu jej samej lub z kimś nie było mowy. No i w końcu do tego pojawiły się dzieci, a jak wiadomo matka wita nowy rok tylko jeśli jej dziecko obudzi się akurat na karmienie.

I tak już zostało.


Dziwne, 


kiedyś pomyślałabym, że to najgorsza rzecz, jaka mnie może spotkać. Ale odkąd jestem stara bardzo mi dobrze z tymi domówkami w dresach (ewentualnie wchodzą w grę przebieranki z dziećmi). Na sztuczne ognie popatrzę, choć myślę o nich to co zawsze. Na szczęście nasze psisko od jakiegoś już czasu przebywa w Krainie Wielkiej Kości i nie mam już ochoty podejść do każdego osobnika z racą i wetknąć mu ją głęboko w d…. okładnie tam, gdzie by sobie zażyczył.

Pietro Longhi, The ridotto in venice


Maskarady


Dawniej bawiono się w maskach. Dawało to rozmaite możliwości kamuflażu własnej tożsamości.
Teraz już nie tak często organizuje się maskarady, ale ilu z nas podczas zabaw w tym okresie nakłada na twarz maskę:
  • dobrej zabawy, 
  • szampańskiego nastroju,
  • radości z towarzystwa, 
  • o jakie to smaczne
  • jestem jeszcze całkiem trzeźwa, 
  • cieszę się, że cię widzę, 
  • wcale się nie chce z tobą przespać,
  • świetna muzyka,
  • super wyglądasz, schudłaś?
Tadeusz Makowski, Maskarada
To ja dziękuję. Zostanę przy mojej domówce  - dresówce.


Źródło obrazów Wikimedia Commons, www.pinakoteka.zascianek.pl

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A na jakiej podstawie uważasz, że jesteś stara? Co za absurd! Starzy ludzi nie mają dzieci w przedszkolu! I wyglądają zupełnie inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jestem za stara tylko na bale. Na wszystko inne - to nawet za młoda:)

      Usuń
  3. Moja przyjaciółka od lat powtarza że sylwester to dzień jak co dzień i nie rozumie tego całego zamieszania w okół tego dnia. Ostatnio coraz bardziej ją rozumiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem mam podobne odczucia dotyczące nie tylko Sylwestra, ale i innych balów :) Nie zmienia to faktu, że bardzo lubię tańczyć przy dobrej muzyce i dobrym nagłośnieniu. I to powoduje, że jednak chodzę na takie imprezy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię tańczyć, ale dla mnie jedyną gwarancją dobrej muzyki jest - samej zostać didżejem:)

      Usuń
  5. Od razu mi lepiej i jakoś tak raźniej, bo też coraz częściej nie mam ochoty zakładać żadnej z tych masek :)
    Pozdrawiam. Ja i nasze koty, w których towarzystwie bardzo lubimy spędzać wieczory :)

    OdpowiedzUsuń