Koniec roku. Chcąc nie chcąc robi się jakieś podsumowania. Prywatnie był dla mnie dość ciężki, ale nie o tym chciałam.
Smutno
Od jakiegoś już czasu w tym okresie odczuwam mocne przygnębienie. Lista wielkich ludzi, którzy odeszli nie maleje z roku na rok. Lista wojen, które nie zakończyły się - także. Lista osób publicznych, które wysłałabym na odległą planetę - podobnież. Niechyby tam siebie lżyli wzajemnie, doprowadzali do rozpaczy, licytowali kto komu przerwał, a kto nie, zaglądali sobie wzajemnie w metrykę, majtki, pod kołdrę i w drzewo genealogiczne, oceniali stan swych umysłów i uprawiali swoje wojenki, które toczą chyba tylko z nudów i tęsknoty za prawdziwą walką, co to rozorałaby nasze domy i ciała i ach wreszcie byłoby wesoło!
Kilka katastrof, które szybko zakończyły żywot ludzi udających się do pracy, w odwiedziny do rodziny czy po prostu na wakacje. Rzesza uchodźców, którzy swoją podróż do lepszego życia zakończyli pod wodą.
Ileś osób, które muszą walczyć o możliwość leczenia, odbycia operacji, jakie uratują im życie albo znacznie poprawią jego jakość. Czy też o własny dom, jakieś chociaż minimalne środki do życia. Itp, itd - długo by wymieniać.
Wysepki nadziei
I pewnie bym po prostu zapłakała raz a porządnie, ale gdzieś przecież w całym tym gnoju unoszą się wysepki zielonej trawy. Lekarze, którzy wykorzystują swój urlop, żeby chociaż na dwa tygodnie jechać tam, gdzie ludzie na pomoc medyczną czekają. Mnóstwo organizacji, które pomagają na różne sposoby - w kraju i poza jego granicami. Wolontariusze poświęcający swój wolny czas, który wszak mogliby miło spędzić przed telewizorem na to, by pomóc w hospicjum, zrobić zakupy starszej osobie czy wspomóc ją w świecie, którego już prawie nie rozumie. Lub choćby ci, co podejdą do schroniska by zamknięte w klatkach sierściuchy choć przez chwilę poczuły radość.
Zwyczajni - niezwyczajni, którzy nie wahają się narazić swojego życia, by uratować innych. Zareagować na przemoc, niesprawiedliwość i gdy komuś dzieje się jakaś krzywda. I to ich zdziwienie, prosto z kosmosu: przecież każdy by tak zareagował! No otóż, jak pokazuje życie - nie każdy.
Pracownicy, którzy swoim działaniem wykraczają poza zakres swoich obowiązków (czy to, co robią ich koledzy) - jak np pani z ośrodka pomocy społecznej, która uparła się, że starszym państwu z dorosłą niepełnosprawną córką wybuduje dom, żeby nie musieli mieszkać w baraku? I te święta spędzili w nowym, wreszcie własnym, w końcu murowanym i z łazienką! Czy choćby ci nauczyciele, którzy nie musieliby, a robią z dziećmi coś ponad “podstawę programową”, uatrakcyjniają szkolną rzeczywistość i naprawdę wychowują (a na taką moje osobiste dziecko miało szczęście trafić)? I ci wszyscy zwykli, dobrzy ludzie, którzy nie robią niby nic wielkiego, ale nie odmawiają pomocy, nie odwracają głowy, nie sieją nienawiścią na prawo i lewo. Bez nich naprawdę utopilibyśmy się w tym szambie.
Oni tam, my tutaj
I kiedy ci tam na górze toczą swoje wojny o zdobycie władzy, kasy, dominacji czy po prostu leczą jakieś swoje kompleksy (umówmy się - część przywódców tego świata nadaje się do natychmiastowego leczenia psychiatrycznego), to cała ta rzesza na dole buduje coś dobrego. Czasem niewielkimi gestami.
Lista
Na koniec wracam egoistycznie do mojego ulubionego tematu, jakim jestem ja sama i robię listę fajnych rzeczy, które mnie w tym roku spotkały i co się udało. I banalnie stwierdzam, że takie po prostu jest to życie, czasem słońce, czasem deszcz. I jeszcze - zgodnie z moim postanowieniem ćwiczenia się w optymizmie wbrew mej czarnowidzkiej naturze - że nie będę się za dużo spodziewać po 2017, ale wszelkie miłe wydarzenia przyjmę z wdzięcznością, a w tych gorszych będę szukać plusów - w końcu, gdyby nie deszcz nie byłoby zielonej trawy, a i słoneczne dni mniej człowiek by doceniał.
Bardzo mądry, poruszający wpis. Tak to już jest (niestety albo stety), że pomimo ogromnego dobra w sercach wielu ludzi, codziennie na wierzch wychodzi równie dużo zła, niepowodzeń i przykrości. To jednak uczy nas doceniać te miłe, dobre chwile, które się zdarzają.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Obyśmy w nowym roku dostrzegali wszędzie promyki słońca!
UsuńPod względem liczby artystów, którzy odeszli z tego świata - rok 2016 był niezwykły (choć to niewłaściwe słowo). Pytanie - dlaczego tak się stało? Czy dlatego, że powoli odchodzi powojenny wyż demograficzny?
OdpowiedzUsuń