Podobno panom z miejscowości Żary
coś ostatnio słabo płoną konary
a ich żony i kobiety
nie odczuwają podniety
i ludzie nie bardzo łączą się w pary.
Reklama, ach reklama. Jak ubodzy duchem, nieświadomi, w ciemnościach błądzący byśmy bez niej byli. Zwłaszcza w dziedzinie fizjologii. Uświadamia nam, że nikt nie jest doskonały. Inni też mają wzdęcia, nadmierną potliwość, zapaszek z ust. Bez odpowiedniego kremu ich proteza gotowa wypaść ze szczęki w najmniej odpowiednim momencie. A bez stopowacza numeru dwa majtki zafajdane to norma. I ach te hemoroidy! To pewnie dlatego kolega tak wierci się na zebraniu w pracy…
Fajnie, że są
Nie zrozumcie mnie źle - cieszę się, że skoro ludzkość nie jest w stanie wynaleźć lekarstwa na sporą liczbę poważnych chorób, to chociaż robi coś, by ulżyć sobie w tych drobnych a upierdliwych dolegliwościach. Tylko że mając dany problem, można by po prostu udać się do apteki i nerwowo oglądając się za siebie czy czasem nie stoi ktoś znajomy, szeptem poprosić o coś na gazy. Czy musimy być ciągle atakowani reklamami tych leków?
Dawniej kobiety i mężczyźni żyli bardziej jakby osobno, nierzadko w oddzielnych sypialniach. Była jakaś tajemnica, tabu, wszak żadna białogłowa w obecności pana męża nie zaczęłaby opowiadać o rozmaitych problemach jakie odstawia jej starzejący się organizm. A teraz? Wszystko na patelni.
Skupmy się teraz na kwestii czy takie reklamy mogą odbijać się np. na życiu intymnym? Z reklam wiemy, że w pewnym wieku panom konar coraz rzadziej płonie ot tak - praktycznie bez powodu. Ba, już nawet powód może być powabny, a tu nic. Jakże często trzeba mu pomóc suplementem diety. Czy problem z owym płomieniem bierze się z czystej fizjologii, czy też ze sposobu postrzegania kobiety w swoim przedziale wiekowym? Trudno powiedzieć. Natomiast nawet jeśli małżonka nie zapuści się totalnie po ślubie, przy czym czasownik "zapuści" odnosi się do włosów na nogach, boczków z boczku oraz podusi na dupusi, nawet jeśli wstaje przed mężem, by zrobić makijaż i nigdy nie pokazuje się w rozciągniętym dresie, to na podstawie wiedzy z reklam można wysnuć wniosek, że owa niewiasta prawie na pewno ma już problemy z nietrzymaniem moczu. Suchością miejsc intymnych. Jak nie susza tam, to przynajmniej porządna grzybica od czasu do czasu. Zresztą, to normalne, że susza, skoro jest prawie pewna, że konar partnera nie zapłonie. I naprawdę można zrozumieć konar, bo jednak reaguje na to, co wysyła mu mózg, a ten zamiast magii, tajemnicy, wiecie, czegoś do odkrycia tylko wkładki niwelujące zapach moczu, globulki na grzybicę, piguły na uderzenia gorąca i bąbelki w jelitach.
Długo żyłam w przeświadczeniu, że faceci mają lepiej bo wiadomo - sikają na stojąco. Argument, że za to my mamy wielokrotny orgazm, jak mówił dawny dowcip, wcale nie trafiał mi do przekonania. Potem do tego doszło przeświadczenie, że tylko kobiety mają problemy z nietrzymaniem moczu, ach jak dobrze, że są te specjalne wkładki. I niedawno całkiem dowiaduję się (z reklamy, a jakże! tych wkładek w wersji on), że już co czterdziesty facet po czterdziestce też czasem mimowolnie coś popuści. I jest sprawiedliwość na tym świecie!
Dzięki owym reklamom, gdybym była teraz samotną starszą panną, upss, przepraszam singielką, z pewnością zapoznając pana biłabym się z myślami: a jak konar? a czy popuszcza? a druga strona - trzyma czy wydala co wydyma? Czy chociaż próbowałabym jeszcze ułożyć sobie życie u boku osobnika płci przeciwnej wiedząc z reklam na ile przykrych dolegliwości może on cierpieć?
Najdziwniejsze, że te reklamy tak zasiedliły tv publiczną.
Kiedyś...
Intymność
Skupmy się teraz na kwestii czy takie reklamy mogą odbijać się np. na życiu intymnym? Z reklam wiemy, że w pewnym wieku panom konar coraz rzadziej płonie ot tak - praktycznie bez powodu. Ba, już nawet powód może być powabny, a tu nic. Jakże często trzeba mu pomóc suplementem diety. Czy problem z owym płomieniem bierze się z czystej fizjologii, czy też ze sposobu postrzegania kobiety w swoim przedziale wiekowym? Trudno powiedzieć. Natomiast nawet jeśli małżonka nie zapuści się totalnie po ślubie, przy czym czasownik "zapuści" odnosi się do włosów na nogach, boczków z boczku oraz podusi na dupusi, nawet jeśli wstaje przed mężem, by zrobić makijaż i nigdy nie pokazuje się w rozciągniętym dresie, to na podstawie wiedzy z reklam można wysnuć wniosek, że owa niewiasta prawie na pewno ma już problemy z nietrzymaniem moczu. Suchością miejsc intymnych. Jak nie susza tam, to przynajmniej porządna grzybica od czasu do czasu. Zresztą, to normalne, że susza, skoro jest prawie pewna, że konar partnera nie zapłonie. I naprawdę można zrozumieć konar, bo jednak reaguje na to, co wysyła mu mózg, a ten zamiast magii, tajemnicy, wiecie, czegoś do odkrycia tylko wkładki niwelujące zapach moczu, globulki na grzybicę, piguły na uderzenia gorąca i bąbelki w jelitach.
Ach, ten mocz
I jak tu kogoś znaleźć?
Dzięki owym reklamom, gdybym była teraz samotną starszą panną, upss, przepraszam singielką, z pewnością zapoznając pana biłabym się z myślami: a jak konar? a czy popuszcza? a druga strona - trzyma czy wydala co wydyma? Czy chociaż próbowałabym jeszcze ułożyć sobie życie u boku osobnika płci przeciwnej wiedząc z reklam na ile przykrych dolegliwości może on cierpieć?
Najdziwniejsze, że te reklamy tak zasiedliły tv publiczną.
I na co pincet plus i inne zachęty, jak człowiekowi się zwyczajnie odechciewa od słuchania od rana do nocy o fizjologii płci przeciwnej? Aaaa, wiem. Przekaz do młodych - róbcie to, póki konar płonie, zęby w szczęce i wilgoć tropikalna tam gdzie trzeba.
Zdjęcie Pixabay
Zdjęcie Pixabay
Fajny wpis, ubawiłam się trochę. Ale coś w tym jest. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki, miło mi :)
UsuńPodoba mi się Twoje poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń