Pewna pani z Krakowa, z osiedla Mogiła,
wciąż wszystkim ludziom wkoło czegoś zazdrościła,
domów, pracy, mężów i dzieci,
i że im piękniej słońce świeci.
Tak w poczuciu krzywdy z radością się pławiła.
Zdarza wam się myśleć o kimś: “Ten to ma dobrze!? Życie usłane różami i innym kwieciem. Ten to ma szczęście, wszystko mu sprzyja!”
Otóż ten ON/A dostał auto od rodziców na osiemnastkę, teściowie wybudowali pół domu, mama zajmuje się dzieckiem i jeszcze gotuje i sprząta, a ona mogła wrócić do pracy, właśnie praca - ten to ma świetna robotę i za jaką kasę, a ich dzieci to istne aniołki, od trzeciego miesiąca przesypiają całą noc i wcale nie chorują.
Tylko czy naprawdę wiemy wszystko o tych ludziach? A może po prostu oceniamy po pozorach?
Może kupili auto jako rekompensatę, że mają dziecko gdzieś i nigdy się nim nie zajmowali?
A te pół domu - przecież może być okupione oczekiwaniem nieustającej wdzięczności, roszczeniem sobie prawa do decydowania o wszystkim? Fajnie byłoby samemu wybrać kafelki do łazienki, niestety zrobiła to teściowa, bo w końcu kto daje kasę?
A może ta babcia, która tak ochoczo zajmuje się potomkiem, jest przy tym despotyczną osobą i matka nie ma nic do powiedzenia w kwestii wychowania własnego dziecka? Dajemy mu ten antybiotyk, co ty tam wiesz, sama jesteś nieodpowiedzialna i niedojrzała.
A ta praca, faktycznie ledwo co zrobi a kasa leci? Tylko skąd wiadomo, czy jego szef nie uprawia mobbingu?
Wreszcie - może faktycznie w tej dziedzinie życia danej osobie się udało, ale skąd można mieć pewność, że inna sfera nie cierpi całkowicie?
Przecież nikt nie chodzi z koszulką obwieszczająca o swoich problemach:
Kilka razy w życiu uległam naprawdę mocnemu uczuciu zazdrości.
I tyleż razy dostałam w pysk - okazało się, że ta osoba wcale nie jest takim szczęściarzem(rą) jak mi się wydawało.
Pamiętam szczególnie ten przypadek, gdy po dłuższym okresie bezskutecznych prób starania się o dziecko, dowiedziałam się, że właśnie w ciążę zaszła koleżanka (mająca już zresztą córkę). O jakże byłam rozżalona. Jakie poczucie wielkiej niesprawiedliwości miałam. Niedługo koleżanka poroniła, a ja zostałam z palącym uczuciem wstydu.
Czy to mnie czegoś nauczyło? Nikt nie jest idealny, uczucie zazdrości po prostu się pojawia, zwłaszcza, gdy akurat w jakiejś sferze odczuwamy wielkie pragnienie, niedosyt, mamy przytłaczające nas problemy. Ważniejsze jest jednak, czy damy tej emocji na dobre rozpanoszyć się w sobie, czy walniemy się sami po pysku mówiąc “Ejże, czy to na pewno tak jest jak wygląda?”
Obrazy:
Giotto di Bondone, Zazdrość Domena publiczna, Wikimedia Commons
Warsztat Hieronima Boscha, Zazdrość, fragment z Siedem grzechów głównych i cztery rzeczy ostateczne lub Stół Mądrości
Domena publiczna, Wikimedia Commons
Zdarza wam się myśleć o kimś: “Ten to ma dobrze!? Życie usłane różami i innym kwieciem. Ten to ma szczęście, wszystko mu sprzyja!”
Otóż ten ON/A dostał auto od rodziców na osiemnastkę, teściowie wybudowali pół domu, mama zajmuje się dzieckiem i jeszcze gotuje i sprząta, a ona mogła wrócić do pracy, właśnie praca - ten to ma świetna robotę i za jaką kasę, a ich dzieci to istne aniołki, od trzeciego miesiąca przesypiają całą noc i wcale nie chorują.
Czy aby na pewno?
Tylko czy naprawdę wiemy wszystko o tych ludziach? A może po prostu oceniamy po pozorach?
Może kupili auto jako rekompensatę, że mają dziecko gdzieś i nigdy się nim nie zajmowali?
A te pół domu - przecież może być okupione oczekiwaniem nieustającej wdzięczności, roszczeniem sobie prawa do decydowania o wszystkim? Fajnie byłoby samemu wybrać kafelki do łazienki, niestety zrobiła to teściowa, bo w końcu kto daje kasę?
A może ta babcia, która tak ochoczo zajmuje się potomkiem, jest przy tym despotyczną osobą i matka nie ma nic do powiedzenia w kwestii wychowania własnego dziecka? Dajemy mu ten antybiotyk, co ty tam wiesz, sama jesteś nieodpowiedzialna i niedojrzała.
A ta praca, faktycznie ledwo co zrobi a kasa leci? Tylko skąd wiadomo, czy jego szef nie uprawia mobbingu?
Fart czy fasada?
Wreszcie - może faktycznie w tej dziedzinie życia danej osobie się udało, ale skąd można mieć pewność, że inna sfera nie cierpi całkowicie?
Przecież nikt nie chodzi z koszulką obwieszczająca o swoich problemach:
- mam hemoroidy
- żona mnie zdradza
- jestem samotny
- nie mogę mieć dzieci
- mój maż mnie nie szanuje
- dzieci mają mnie gdzieś
- itp itd
Zdarzyło się i mnie
Kilka razy w życiu uległam naprawdę mocnemu uczuciu zazdrości.
I tyleż razy dostałam w pysk - okazało się, że ta osoba wcale nie jest takim szczęściarzem(rą) jak mi się wydawało.
Pamiętam szczególnie ten przypadek, gdy po dłuższym okresie bezskutecznych prób starania się o dziecko, dowiedziałam się, że właśnie w ciążę zaszła koleżanka (mająca już zresztą córkę). O jakże byłam rozżalona. Jakie poczucie wielkiej niesprawiedliwości miałam. Niedługo koleżanka poroniła, a ja zostałam z palącym uczuciem wstydu.
Czy to mnie czegoś nauczyło? Nikt nie jest idealny, uczucie zazdrości po prostu się pojawia, zwłaszcza, gdy akurat w jakiejś sferze odczuwamy wielkie pragnienie, niedosyt, mamy przytłaczające nas problemy. Ważniejsze jest jednak, czy damy tej emocji na dobre rozpanoszyć się w sobie, czy walniemy się sami po pysku mówiąc “Ejże, czy to na pewno tak jest jak wygląda?”
Obrazy:
Giotto di Bondone, Zazdrość Domena publiczna, Wikimedia Commons
Warsztat Hieronima Boscha, Zazdrość, fragment z Siedem grzechów głównych i cztery rzeczy ostateczne lub Stół Mądrości
Domena publiczna, Wikimedia Commons
Zazdrość to wada, która rozwaliła już nie jedną przyjaźń ;(
OdpowiedzUsuńCzy to była zatem prawdziwa przyjaźń? Przynajmniej z tej "zazdroszczącej" strony?:(
UsuńNajgorsze, że informację czy to faktycznie prawdziwa przyjaźń była- dostajemy już po fakcie. W kwestiach przyjaźni zaczynam 'chorować' na znieczulicę. Za dużo 'przyjaciółek' sprawdzało jak twardy mam tyłek i jak szerokie granice wytrzymałości...
UsuńO tak, trzeba się strzec przyjaciół w cudzysłowiu!
UsuńHej. Mam prosbe. Jesli jezdzilas kiedys konno to napisz do mnie bo mozliwe ze jezdzilysmy jako siksy razem :)
OdpowiedzUsuńmiodozer@o2.pl
W kwestiach zazdrości i niewiedzy: znajomy klient ma trzy hotele, drogie auta, itd. Wszyscy mu zazdroszczą, pracownicy narzekają, że oni mercami jeżdżą, a wypłata ledwo ledwo. I na nic obrona księgowej, że oni auta w leasingu mają, a hotele na milionowe kredyty i na życie po opłaceniu tego wszystkiego zostaje im tyle, co na kiepskim etacie. I nawet na bony upominkowe się $ znalazły na święta dla pracowników. Zazdrość- cudowna kobieta o rozległej ślepocie?
OdpowiedzUsuńMoże po prostu nie chcemy widzieć, bo lepiej się nad sobą użalać?:)
Usuń