piątek, 29 lipca 2016

Grzeczna dziewczynka



Pewna czterdziestka z mazurskiej wioski Rzeczna
od dzieciństwa była zawsze bardzo grzeczna
dla wszystkich ciagle miła
nic złego nie robiła
nie wiedząc, że postawa to niedorzeczna.




Siedź prosto.
Miej zawsze czyste ręce.
Starannie uczesane włosy.
Nie zaginaj rogów w zeszycie i starannie pisz.
Jak kolega z sąsiedztwa jest chamski uśmiechaj się jak dama.
Grzecznie odpowiadaj na pytania cioci, dalekiego wujka i sąsiadki z bloku.








Bądź miła.
Miej zawsze czysto w domu.
Starannie ułożone włosy, bez siwych nitek.
Durna robota - ty - świetnie ci idzie z układaniem dokumentów.
Nie rób rozróby, że kolega z pracy ci podkradł pomysł, doniesiesz na niego? Be.
Znajdź czas na rozmowę nawet z wścibską plotkarą z naprzeciwka, nawet jeśli to lokalna rozgłośnia.


Zawsze dziewczynka


Nieważne, czy jesteś w trzeciej klasie i masz 9 lat, czy jesteś mężatką, matką, samodzielną kobietą i masz 40 lat, jedno się nie zmienia - masz być grzeczna. Starać się nikogo nie urazić ani nie obrazić, w największym zamotaniu i niedoczasie znaleźć czas na rozmowę z kolejnym energetycznym wampirem, spokojnie pogodzić się z faktem, że gdybyś miała Wacka w spodniach twoja pensja wyglądałaby lepiej oraz z tym, że ktoś swoje zasługi przypisuje sobie, bo ty nie potrafisz kopnąć w kostkę i powiedzieć “e, koleś, to moja robota!”. Po raz kolejny dać się upokorzyć swojej przełożonej i jeszcze starać się poszukać w tym wrednym, bezdusznym cyborgu jakiś ludzkich cech oraz wytłumaczyć jej zachowanie nieszczęśliwym życiem i tym, że nikt jej nie kocha.
Jeśli masz dzieci bez problemu przełkniesz sugestię, że jesteś wyrodną matką (naprawdę, tylko wyrozumiałość pani przedszkolanki powstrzymała ją od powiadomienia kuratora), bo dziecko ma za cienką kurteczkę (znaczy nie podbitą futrem niedźwiedzim, gdy na zewnątrz około zera), nie przyniosło kubeczka plastikowego, dwu piórek i trzech gumek do pracy plastycznej lub nie zrobiło zadania (kto, kto nie przypilnował???).


No problem


A to wszystko bez problemu i z lekkim tylko zaciśnięciem zębów - jesteś szkolona w końcu od młodych lat, kiedy to twoi koledzy mogli łobuzować i mieć zagięte rogi w zeszycie, bo im wolno, a dziewczynkom nie wypada. Ustąp bratu, jesteś dziewczynką. Wybacz mężowi, jesteś dziewczynką.


Grzeczność bez granic


Zachodzi przy tym przedziwna zależność - im bardziej jesteś grzeczna, tym więcej od ciebie wymagają. Przecież to normalne, że skoro jesteś tak miła, pomocna i do rany przyłóż, to można chcieć jeszcze więcej? Jeden zagięty róg w zeszycie to przestępstwo, nie ważne, że inni mają ich więcej.


I tak trwają w ciągłym stresie Duże-Małe Grzeczne Dziewczynki, aż któregoś dnia przestaną być miłe i w końcu pękną. O, wtedy o nich można powiedzieć: Widziała pani jak wredna suka?





A Wy? Jesteście Grzeczne?




Jan Krystian Gładysz, Portret panien Pechwell przy klawikordzie





7 komentarzy:

  1. W dzieciństwie byłam chłopczycą i długo mi to pozostało, tak do 35 lat :D Potem testosteron mi spadł i zaczęłam chodzić w sukienkach i spódnicach i staram się (STARAŁAM!) wziąć głęboki oddech i złapać dystans zanim odpowiedziałam pewnym problematycznym społecznie jednostkom.
    Byłam dzieckiem nauczonym kultury. Mówiłam wszystkim we wsi "dzień dobry", przepuszczałam starszych, ustępowałam im miejsca w kościele i w pks-ie a jednocześnie pyskowałam na historii i wiedzy o społeczeństwie i wylatywałam po 10 minutach lekcji za drzwi, bo miałam inne zdanie niż nauczycielka ja-wiem-wszystko-najlepiej-i-moje-słowa-są-prawdą-objawioną.
    Rodzice nauczyli mnie kultury, samodzielnego myślenia i niezależności, więc chyba jednak nie byłam i nie jestem grzeczną dziewczynką. Kulturalną - tak a raczej tak sądzę ;)
    W jakimkolwiek państwie islamskim pewnie już bym wąchała kwiatki od dołu gdyby tam rosły, bo moi bardziej tradycyjni znajomi katolicy ledwo znoszą (albo i nie, i co ciekawe, również kobiety a nie tylko mężczyźni) moje poglądy zdrowofeministyczne, mimo że też jestem tzw. tradsem ;) Po prostu nie cierpię niezdrowego poddaństwa napędzanego chorym ego (często posiadacz ego nie jest tego świadomy) i innych relacji niż partnerskie. Jestem zdania, że ludzie we wszystkich płaszczyznach życia są w stanie być partnerami niezależnie od płci, wieku, rasy i pochodzenia tylko trzeba chcieć. Na szczęście spotkałam na swojej drodze życia mężczyznę, który to rozumie i ceni i chociaż to on głównie zarabia a ja siedzę w garach i kiedyś w pieluchach to szanuje mnie, liczy się z moim zdaniem i ogólnie wygląda na szczęśliwego. A kasą i tak zarządzam ja, on tylko pilnuje bym nie przeszarżowała, byśmy nie musieli jeść tylko tych roślin, co za nimi biegam po łąkach i lasach, bo niestety mam predyspozycje do szastania pieniędzmi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W twojej wypowiedzi zaciekawiły mnie dwa wątki: czy posiadacz chorego ego może być nieświadomy tego? (chyba tak.....pomysł na post?) oraz czy można traktować po partnersku jeśli się tylko chce (hm.... no nie wiem, a o tym to już prawie mam gotowy wpis:). reasumując - bardzo inspirujący komentarz! :)

      Usuń
    2. Różnie z tym może być, ale zazwyczaj alkoholik lub inny holik jeśli zda sobie sprawę ze swojej choroby to znaczy, że zrobił pierwszy krok ku zdrowieniu, więc może z chorym ego jest podobnie.
      Co do partnerstwa to można. Jest trudne, bo obwarowane wiekami różnych tradycji, uprzedzeń i czort wie czego, ale bez pracy nie ma kołaczy :) Warunek jest jeden - inicjatywa musi wyjść z dwóch stron. Jednostronnie to nawet kompromis nie wyjdzie ;) Właściwie partnerstwo to poniekąd kompromisy a przynajmniej jedno zawiera drugie, ale mogę się mylić, bo nie przemyślałam sobie jeszcze tego :)

      Usuń
  2. Dokładnie tak jest. Dasz doń, zabiorą rękę, a jak w końcu zaczniesz się stawiać to Ty wychodzisz na tą złą. Patriarchat, przestarzałe zasady, chore wymagania- to nas kobiety wpędza w to chore koło bez wyjścia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale oddałaś to, o czym już tak od dawna myślę, zawsze musiałam ustępować, bo dziewczynka, bo rozsądniejsza, bo mądrzejsza, bo bardziej wrażliwa... a kiedy liczyło się moje? ;) Zaczęłam się stawiać bardzo późno, bo dopiero po trzydziestce, kiedy przyszły dzieci, i od razu wszyscy pytali: jak to? co się z nią niedobrego dzieje? A ja w końcu poczułam się wolna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, bo gdy nagle zaczynasz się zachowywać normalnie to wtedy jest zdziwienie... Tak ją zawsze można było wykorzystać, a teraz taka niedobra.

      Usuń