Józef Mehoffer, Przed szkołą
Pewna nerwowa matka z Opola
ciągle krążyła wkoło przedszkola.
Powtarzały jej panie:
"Dziecku nic się nie stanie,
a opieka to nasza jest rola."
Jak często wkurzają was instytucje, do których posyłacie dzieci?
Mnie chyba umiarkowanie i przeciętnie. Mam jakieś tam swoje wątpliwości i postulaty, zwłaszcza jeśli placówka nie do końca wywiązuje się z nałożonych na nią obowiązków (nie mam tu na myśli wielkich uchybień, ot takie drobniutkie - np. panie napychają dzieci słodyczami, albo nie wychodzą na spacery, bo….chyba się nie chcę zastanawiać czemu).
Przy większych wnerwach uspokajam się myśląc, że sama to przedszkole/szkołę wybrałam, świadomie i po zrobionym wywiadzie “środowiskowym”, więc akceptuję owoce swojej decyzji. Czasem szukam porozumienia z innymi i próby wpłynięcia na działalność danej jednostki.
Tym niemniej.
Patrząc niekiedy na dziwne zachowanie matek i ojców mam ochotę rzec:
Rodzicu drogi, oddajesz dziecko do instytucji to zaufaj, że prawdopodobnie nic złego mu tam nie zrobią.
Rozumiem, że matka alergika zgłasza, co może mu zaszkodzić; malucha z jakąś chorobą lub dysfunkcją musi poinstruować opiekunkę, jak właściwie się nim zająć.
Jednak niektórzy rodzice bez powodu zachowują się, jakby ich dziecko było jedynym podopiecznym. Rano jest szczegółowa instrukcja dla pani, w co, ze stosu dodatkowych ubrań, należy je odziać, gdy będą wychodzić (wytyczne w okresie dużych amplitud temperatur w ciągu dnia zmieniają się w zależności od potencjalnej godziny wyjścia). Może jeszcze garść uwag dotyczących proponowanych zajęć i zabaw (naprawdę tylko kilka). Potem dobrze jest sprawdzić wykonanie poleceń kryjąc się za przedszkolnym ogrodzeniem (jeju, jeju, mówiłam, że jeszcze chusteczkę pod szyję i tą cienką kurteczkę jej dała, czy ta baba zwariowała?). Przy odbieraniu dziecka - a co zjadło, a zupy ile, a kotlecika pół czy cały? Ile razy smarkał? Ile razy kaszlała? Ile razy sikał? Kupa była? Bawił się z kimś czy sam? A dlaczego sam? A dlaczego znowu z tym niegrzecznym Kubą?
Czy wam się wydaje, że taka pani ma w głowie komputer z kamerą rejestrujący jednocześnie zachowania 20 dzieci? Jeśli coś odpowiada, to pewnie jakoś standardowo i średnio - czyli w miarę dobrze się bawił, w miarę zjadł i w miarę spał.
Ja oczywiście rozumiem, że matka początkującego przedszkolaka ma prawo do pewnych dziwnych zachowań przez powiedzmy miesiąc, dwa. Ale trzeci rok w przedszkolu? Drugi w szkole? Uczniowie mają wyjść na wycieczkę: Ale mój Karolek ma katarek, to ja powiem pani, żeby on został. Ale gdzie?! Poza tym, albo jest zdrowy i chodzi do szkoły, albo chory i siedzi w domu.
Matko zostaw to dziecko, daj mu żyć. Albo zdecyduj się na edukację domową - wtedy będzie tak, jak sobie tego życzysz i z całkowicie indywidualnym podejściem.
Zwracam się do rodzica płci żeńskiej nie z powodu jakiegoś seksistowskiego podejścia do tematu - po prostu nigdy nie widziałam ojca, który by się tak zachowywał :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz