czwartek, 19 listopada 2015

Ministerstwo ds. Narzekania


Pewna paniusia z miasteczka Skała,
wciąż na wszystko wkoło narzekała.
Marudnej tej osoby
docenił ktoś zasoby
i tak się nowym ministrem stała.



Skoro wszystkie najważniejsze dziedziny życia mają swoja reprezentację w rządzie, wnoszę o poważne i adekwatne potraktowanie problemu dotyczącego ważkiej dla Polaków działalności, jaką jest narzekanie oraz utworzenie odpowiedniego Ministerstwa.

Czym miałoby się zajmować?

Po pierwsze, w końcu należałoby przeprowadzić rzetelne badania pt. skąd się w nas to bierze? Z wody, powietrza, ziemi? Jak długo pierwiastek biadolenia raz przyjęty do organizmu w nim się utrzymuje? (konieczne badanie porównawcze poziomu uskarżania się u emigrantów). Czy w razie potrzeby łatwo można go suplementować?

Po drugie, czas wreszcie stworzyć prawdziwą mapę natężenia zrzędzenia i wdrożyć Plan Równomiernego Rozprowadzenia Malkontenctwa.
Może się okazać, że na obszarze np. Wielkopolski labiedzi się zdecydowanie za mało w stosunku do średniej krajowej i jakoś to trzeba skorygować - przesiedlając ludność lub choćby w postaci bonów premiowych dla utyskujących.

Po trzecie, jojcenie trzeba nagradzać ulgą podatkową lub dodatkiem do pensji.

Po czwarte, powinniśmy stworzyć specjalne miejsca, gdzie będzie można swobodnie pokwękiwać, ponieważ wszyscy będą wybierać się tam w tym właśnie celu. Wiecie jakie to okropne uczucie, jak chcecie pomarudzić w poczekalni u lekarza czy kolejce w sklepie, a nikt nie podejmuje klimatu wylewania żali?

Inną sprawa byłoby organizowanie corocznych zawodów w lamentowaniu, w celu wyłonienia Krajowego Mistrza Użalania się.

Kolejny problem to Program Zapobiegania Rozprzestrzenianiu się Radości Życia. Jest ona - jak wiadomo - zaraźliwa, a nie możemy wszak pozwolić na to, żeby jacyś przeklęci optymiści pozbawiali nas miejsca w czołówce jęczenia w Europie!

Przy okazji pisania tego tekstu sprawdziłam, że w języku polskim istnieje ponad 30 synonimów słowa narzekać. Mamy potencjał.

Tylko kto miałby być Ministrem?

2 komentarze:

  1. Punkt 3 zdecydowanie nadszarpnął by bardzo nasz krajowy budżet, nie przejdzie, bo już wszystko wydano na 500 zł na dziecko dla tych co narzekają i nie pracują ;) A na ministra to mam taką jedną Panią ode mnie z miejscowości...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, dużo takich pań z sąsiedztwa mogłoby kandydować..:)

      Usuń