Pewien handlowiec z uroczej miejscowości Bród
przed transakcją dla klienta jest słodki jak miód.
A jak już dojdzie do sprzedaży
nawet, gdy coś się z rzeczą zdarzy:
"Tu mnie pocałujcie." I zostaje ino smród.
Jest taka anegdotka o miłości. Przed ślubem fatygant rzuci swą najlepszą marynarkę w kałużę, żeby ukochana mogła po niej przejść suchą nóżką. Po ślubie raczej rzuci w to błocko żonkę, żeby stanąć na niej celem ochrony butków….Swoich, rzecz jasna.
Mam takie skojarzenie - to tak jak ze sprzedawcami. Wiem, oni nie mają łatwej pracy, sama o tym pisałam. Ale pewnie wam się zdarzyło, że przed dokonaniem zakupu byli dla was przemili, ale gdy doszło do jakiejś reklamacji czy posprzedażowej obsługi nagle kochali już jakby mniej?
Zdobycie ofiary
Najsłodsi są oczywiście przy pierwszym kontakcie. Nieba wam przychylą. Tak oczywiście przywiozę pani tę sofę (która zresztą jest rewelacyjna) i na własnych plecach wniosę na czwarte piętro (windy nie ma? co tam winda, proszę pani klient nasz pan, a ja przynajmniej trochę poćwiczę), a jak się pani dzisiaj zdecyduje, to najpóźniej jutro, nawet o 24 w nocy, jak pani pasuje.
Już kocha jakby mniej
Każdy rasowy handlowiec przy tym wyczuwa moment, kiedy już cię ma (to odpowiednik zaręczyn w naszej anegdotce) i wtedy można ostrożnie zmniejszać obietnice (oczywiście, że bym pani wyniósł tę sofę, ale akurat mam postrzyk, a nie może pani poprosić sąsiada?).
Zaklepane, to kopa w d...
A jak już kasa trafiła do ręki - to po weselu! Opłaconą przelewem kanapę przywiezie kurier, wywali pod klatką i jak jest miły, to zadzwoni i o tym poinformuje. Wtedy będziesz mogła wylecieć w południe z pracy jak szalona (czy nie umawialiście się na dostawę po 17 tej?) i jechać przez pół miasta modląc się, by nie zaczął padać deszcz, względnie, by okazało się, że tapicerowany mebel z super drogim obiciem jest dobrze zabezpieczony folią.
A jak kurierowi nie będzie się chciało dzwonić do ciebie, to wydobędzie podpis na liście przewozowym od twojej osiemdziesięcioletniej sąsiadki, która akurat wolnym kroczkiem wraca sobie ze spaceru.
A po ślubie...
Faktury pan nie dostał? Zaraz doślemy. I czekaj, dzwoń, upominaj się, słuchaj, że zgubili adres, dane, skończył się papier w drukarce, a fakturzystka na chorobowym. Nie daj Boże jakaś reklamacja - jak tylko rzecz nie rozpadła się na kawałki, lepiej ją sobie darować, jeśli nie ma się mocnych nerwów. I cóż ci po tym, że szkoda po wielotygodniowych udrękach i mękach zostanie naprawiona, skoro więcej wydasz na psychoanalityka po tej roz(g)rywce?
A wy? Jakie macie doświadczenia ze sprzedawcami? Wylądowaliście kiedyś w kałuży?
Zdjęcie Pixabay, Alexas_Fotos
No cóż... widać ciemny lud wszystko kupi... A potem czekaj tatka latka! Taka handlowa gadka - szmatka nazywa się wianem panny młodej! (będzie przyjęta albo nie). Ukłony!
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi się te żółte nagłówki - jeśli chodzi o layout to rewelacyjnie :) A tekst... niestety prawdziwy...
OdpowiedzUsuńA dziękuję:)
UsuńMiałam kiedyś kiepskie doświadczenie ze sprzedażą przez allegro, kiedy ...nigdy nie dostałam towaru. I żadne reklamacje nie pomagały, bo produkt gdzieś zwyczajnie "zaginął". Gdyby był bardziej kosztowny, może bym bardziej dociekała, ale przez brak czasu został po prostu we mnie niesmak i nie dociekałam dalej. Trzeba uważać, oj trzeba.
OdpowiedzUsuńNiestety, czasem można tylko odpuścić.
UsuńMój mąż zakupił "coś" jakiś rok temu i ani towaru ani 500zł. Wysłał nawet potwierdzenie przelewu chyba z 3 razy, a oni upierają się, że nie mają tych pieniędzy. Szkoda słów..Pozostaje sąd. Tak to w Polsce traktuje się swoich klientów. Dodam tylko, że to dobrze prosperująca firma w internecie.
OdpowiedzUsuńTaa, przydałoby się kupowac tak za max 100 zł - wtedy straty mniejsze....
UsuńOmijam jak mogę i kiedy mogę. Wyczuwam też na odległość intencje, więc jestem trudnym klientem ;-) A że lubię dbać o własny interes, jakoś nie mam przykrych doświadczeń.
OdpowiedzUsuńTo dobrze! :)
UsuńMam różne doświadczenia. Wiele firm strzela focha, kiedy według klienta coś jest nie tak, jednak na szczęście coraz więcej naprawdę się stara i dba o swoją dobrą opinię
OdpowiedzUsuńproblem w tym, że to dalej nie jest u nas standard - a powinien być.
Usuń